Alternatywna zagadka cz. III
Ponieważ nic jak na razie nie mogliśmy zdziałać pod domem Sereny postanowiliśmy iść spać i dopiero następnego dnia coś spróbować zrobić w sprawie sobowtóra mego chłopaka. Czuliśmy, że nie możemy go w żadnym razie zostawić samego.
Rano jednak, kiedy się obudziliśmy, to naszego nowego przyjaciela nie było już w Centrum Pokemon.
- Pewnie poszedł do swojej ukochanej, aby sobie z nią porozmawiać i przeprosić za wczorajsze serenady pod oknem - stwierdził dowcipnie mój ukochany.
Uznaliśmy, że pewnie tak właśnie jest, dlatego też zajęliśmy się swoim śniadaniem ciekawi, co też z tego może wyniknąć. Nagle do pomieszczenia, w którym to jedliśmy posiłek, wpadł Lustrzany Ash. Utykał on na prawą nogę i trzymał się mocno za bark. Był wyraźnie przerażony. Nie było z nim nikogo, nawet jego Pikachu.
- Na miłość boską! Co ci się stało, Ash?! - spytaliśmy chórem.
- Błagam, pomóżcie mi - wykrzyczał blady jak ściana chłopak.
Bob posadził go na szybko na krześle.
- Uspokój się i powiedz na spokojnie, co się stało. Kto cię tak urządził? Serena? - zapytał.
- Ja.. Ja... Ja poszedłem do domu Sereny - zaczął mówić nasz nowy przyjaciel - Chciałem sobie z nią znowu porozmawiać i przeprosić za to, że wczoraj ją obudziłem w nocy. Ale tam... To... On ją porwał! Pomóżcie mi, proszę! Błagam was!
Nic z tego nie rozumieliśmy. Musieliśmy jakoś uspokoić chłopaka, bo inaczej niczego byśmy się nie dowiedzieli. Dawn nie czekając przeszła szybko do działania. Podeszła do Lustrzanego Asha, złapała go za ramiona i potrząsnęła nim, po czym ryknęła:
- Weź się w garść, człowieku i mów, o co chodzi!
Widać podziałało to, bowiem chłopak zamilkł na chwilę, potem wziął głęboki wdech i powiedział nieco bardziej zwięźle:
- Poszedłem do domu Sereny. Chciałem już zapukać w drzwi, gdy te wyleciały z zawiasów prosto na mnie i przycisnęły mnie mocno do ziemi. Usłyszałem jakieś krzyki. Ledwie przytomny zrzuciłem ten kawał drewna z siebie i zobaczyłem, jak jakiś chłopak związuję moją Serenę. Rzuciłem się na niego, aby ją puścił, ale coś uderzyło mnie z boku i poleciałem prosto na ścianę. Mój Pikachu próbował walczyć, ale to zielone coś znokautowało go swoim ogonem. Ledwo przytomny usłyszałem tylko jak ten chłopak mówi do mnie: „Powiedz Ketchumowi, że jeśli chcecie odzyskać tę damulkę, to będzie musiał ze mną walczyć o siódmej w lesie na polanie. W przeciwnym razie ta laska oberwie za niego”.
- A niech to! Ale kto śmiałby porywać mnie, to znaczy ją? - zapytałam równie zdumiona, co przeraża - O kogo mu chodziło? Z kim on niby chce walczyć? Nic z tego nie rozumiem. I gdzie jest twój Pikachu?
- Zaniosłem go siostrze Joy - wyjaśnił zapłakanym tonem Lustrzany Ash - Biedak ostro oberwał. Co będzie, jeżeli nie znajdę tego, o kogo mu chodzi?! Boję się o Serenę. Jeśli coś jej się stanie, nigdy sobie nie wybaczę!
Mój luby jednak miał dla niego dobre wieści.
- Uspokój się Ash! Nic nikomu się nie stanie! Ja dobrze wiem, kim jest porywacz i z kim on chce walczyć. Jednak, żeby odbić twoją dziewczynę musimy mieć plan i to dobry.
- Kim on jest, braciszku? - spytała mojego chłopaka Dawn.
- To z całą pewnością Finn. Nie wiem tylko jakim cudem on się tutaj znalazł. Ale bez względu na ten szczegół, on chce dostać mnie i tylko mnie.
- No to na co my jeszcze czekamy?! - zawołała bojowym tonem panna Seroni - Chodźmy do tego lasu i skopmy mu tyłek! Jest nas więcej i każdy ma Pokemona! Gość nie ma z nami szans!
- Pip-lu-pip! - zaćwierkał bojowo Piplup.
- Ja niestety nie mam żadnych stworków - powiedział Lustrzany Ash - Wszystkie odesłałem do profesora Oaka. Pikachu z kolei jest teraz leczony przez siostrę Joy.
- Nie możemy iść wszyscy, bo gdy facet poczuje się przyparty do muru, to może coś zrobić Serenie - stwierdził młody Meyer - Poza tym za godzinę otwiera się portal do naszego świata, a jak przez niego nie przejdziemy, to dopiero jutro będzie następny.
- No i co z tego? - mruknęła Dawn - Przecież to nie jest żaden problem.
- Ale my musimy dzisiaj przed wieczorem wrócić do naszego świata - zauważył nasz wynalazca.
- A to niby czemu? - spytała jego dziewczyna.
Chłopak milczał. Nie mógł przecież powiedzieć, że zgodnie z naszym planem wieczorem tego dnia w restauracji „U Delii“ ma się odbyć miejsce przyjęcie urodzinowe dla Dawn. To miała być niespodzianka i panna Seroni nie powinna o tym wiedzieć.
- To bez znaczenia - odrzekł Clemont - Ale tak czy siak powinniśmy dzisiaj wrócić.
- Wiem, co należy zrobić! - powiedział mój luby - Bianko! Ty polecisz do miejsca, w którym pojawi się nasz portal. Wiesz dobrze, o jaką lokację tu chodzi, prawda?
Dziewczyna zasalutowała mu bojowo.
- No i po co, ja niemądry pytam? - zachichotał nasz lider - Ty zaś, Ash, zostaniesz tutaj. Jesteś mocno poobijany, dlatego nie powinieneś obciążać ciała.
Nasz przyjaciel jednak nie wyraził na to zgody.
- Jeżeli sądzisz, że będę tutaj siedział jak ten cieć przy hałdzie żwiru i czekać na cud, to się grubo mylisz, Ash! Dziewczyna, którą kocham jest w niebezpieczeństwie, więc idę z wami i koniec!
Dopiero teraz zobaczyłam ogromne podobieństwo charakterów między obydwoma chłopakami. Dla obu najważniejsze było troszczyć się o swoich bliskich. I dobrze, bo przecież moje drugie ja nie będzie kochać beksy oraz ślamazary.
- No to jaki mamy plan, Bob? - zapytałam - Bo zakładam, że masz już jakiś plan, prawda?
Ten uśmiechnął się do mnie delikatnie i powiedział:
- Dobrze zgadujesz, kochanie. Mam już plan, a oto on...
***
Latias udała się do miejsca otwarcia portalu, aby powiadomić profesora Oaka o planie jego chrześniaka. Zgodnie z nim nasz drogi uczony miał otwierać portal co godzinę aż do wieczora, bo do tego czasu powinniśmy załatwić nasze sprawy tutaj. Jeśli zaś minie wieczór, a nas wciąż nie będzie, to oznaczać będzie, iż powrócimy dopiero jutro, czego jednak chcieliśmy uniknąć. Nasza pokemonia przyjaciółka miała zostać z profesorem, aby się nie narażała na niebezpieczeństwo, choć coś czułam, że raczej zlekceważy ona w tej sprawie polecenie naszego lidera z obawy o jego życia.
Tymczasem nasza piątka stała już na skraju lasu. Ja i Ash zdjęliśmy w międzyczasie swoje przebrania, gdyż były one teraz zbędne.
- Czy wszyscy pamiętają, co mają robić? - zapytał detektyw z Alabastii.
- Tak! - odpowiedzieliśmy mu chórem.
- No dobra, to do boju. Pikachu, wskocz mu na ramię. Musimy zmylić wroga - poinstruował swojego startera nasz lider.
Pikachu posłusznie wykonał polecenie. Dzielmy detektyw natomiast przywołał swojego Pidgeota i wskoczył mu na plecy, a gdy już tam był, to rzucił do swojego sobowtóra pokeball mówiąc:
- Łap, przyjacielu! Wiesz, co masz robić!
Ten tylko skinął głową. Chwilę później Pidgeot z Ashem na plecach wzbił się wysoko w powietrze. Po chwili straciliśmy ich obu z oczu.
- Dobrze, no to naprzód! Idziemy uwolnić Serenę! - zawołała Dawn, która wręcz paliła się do walki, podobnie jak jej Piplup.
Weszliśmy do lasu. Panowała tam dość złowroga cisza. Lustrzany Ash nerwowo zacisnął swoją pięść. Ja również się denerwowałam, lecz wolałam tego nie pokazywać, aby nie siać defetyzmu.
- Przeszliśmy już jakiś kilometr - powiedziała po chwili panna Seroni - Po tym całym Finnie ani widu, ani słychu. Chyba drży z obawy przed nami i gdzie się schował.
- Słucham?! Coś ty powiedziała?! Ja nie boję się nikogo!
Obróciliśmy się do tyłu i zauważyliśmy ubranego na czarno chłopaka z zasłoniętą połową twarzy. Trzymał on związaną Lustrzaną Serenę. Obok niego stał jego Sceptile. Wydawał się o wiele większy niż ostatnim razem.
- Oj tak! On jest teraz większy i silniejszy - uprzedził moje pytanie ten łajdak.
- Ale jakim cudem się tu znalazłeś? - spytał go młody Meyer.
- Śledziłem was, gamonie jedne - odpowiedział z kpiną w głosie nasz przeciwnik - Jestem w tym dobry. Podglądałem was w laboratorium tego waszego profesorka. Kiedy przeszliście przez portal, wparowałem do tego dziada, obezwładniłem go, a potem poczęstowałem mego Sceptile’a paroma środkami wzmacniającym siłę Pokemonów. Potem poszedłem za wami i ciągle was śledziłem, czekając na swoją chwilę, która właśnie nadeszła! Mój Sceptile jest teraz najsilniejszym Pokemonem na świecie! Nikt z nim nie wygra! Rozumiecie mnie?! Nikt! Jestem teraz najpotężniejszym trenerem na całym świecie!
Następnie facet w czerni zaśmiał się wręcz szaleńczo, niczym szalone czarne charaktery na filmach.
- Koleś ma chyba kuku na muniu - mruknęła Dawn.
- Przydałoby mu się jakieś dobre hobby - dodał Clemont.
- I uruchomiłeś portal tylko po to, aby nas znaleźć i walczyć z moim bratem?! - krzyknęła panna Seroni - Ty jesteś szalony!
- Nie! Ja nie jestem szalony, moja droga - rzekł już spokojnym głosem nasz przeciwnik - Po prostu wczoraj straciłem twarz i muszę ją odzyskać.
Po tych słowach spojrzał on w kierunku Lustrzanego Asha.
- Muszę cię pokonać, Ketchum, ponieważ ostatnio upokorzyłeś mnie i nie chciałeś mi dać rewanżu! Porwałem więc tę lalę, abyś nie mógł odrzucić ponownie wyzwania! Nie dbam wcale o to, kim ona jest. Ale za to dobrze wiedziałem, że nie odmówisz jej pomocy, kiedy tylko wpadnie w tarapaty, bo masz dobre serce i zawsze każdemu pomagasz, a prócz tego ta niunia jest niesamowicie podobna do twojej laleczki, więc tym bardziej jej pomożesz. Chyba nie chciałbyś, aby ten drugi Ketchum miał złamane serce, prawda? A tak swoją nieźle go załatwiłem, co nie?
- Mój brat skopie ci tyłek! - zawołała Dawn.
- Już się nie mogę doczekać, aż to zrobi - uśmiechnął się podle Finn.
- Ja również - mruknęła panna Seroni.
Lustrzana Serena spojrzała wściekła na swego oprawcę.
- Wypuść mnie, ty czubie, bo jak cię zaraz... Chwileczkę! Jaki brat?! To Ash ma siostrę?! I czemu widzę tu swoją kopię?!
Dopiero teraz się zorientowaliśmy się, że nie miałam na głowie swojej peruki, przez co moje podobieństwo do Lustrzanej Sereny było w tamtej chwili aż nadto widoczne.
- Eee... Później ci to wyjaśnimy - odpowiedziałam jej.
- Teraz musimy zająć się tym czubkiem - dodała panna Seroni.
- Wypuść ją! Będę walczyć! - wrzasnął Lustrzany Ash.
Spojrzałam na niego zaskoczona. Na twarzy miał wymalowaną furię, której wcześniej nie widziałam u niego. Wystąpił on przed nas i wypuścił Greninję z pokeballa.
Finn odrzucił brutalnie Lustrzaną Serenę na bok, a następnie wydał on polecenie swojemu Pokemonowi. Było ono krótkie, ale bardzo zwięzłe:
- Bierz go!
Jego stwór zachichotał podle i ruszył powoli na niebieską żabę.
- Greninja, Szybki Atak! Potem użyj cięcia! - krzyknął Lustrzany Ash.
- Pika-pi! Pika-chu! - dopingowała go elektryczna mysz.
Żaba ninja ruszył z niesamowitą prędkością na swojego przeciwnika i uderzył go swoim ostrzem. Nic to jednak nie dało, bo zielony jaszczur dalej pewnie stał na nogach.
- Nic mu nie zrobisz! Mówiłem ci już, to najpotężniejszy Pokemon na świecie! - zakpił sobie ten czarny charakter od siedmiu boleści.
Nasz przeciwnik jednak nie zamierzał się poddawać.
- Greninja, Wodny Shuriken! - wrzasnął.
- Słoneczny Promień! - odrzekł Finn.
Oba stworki użyły na sobie swoich ataków. Jednak Sceptile wyraźnie górował swoją siłą i Greninja mocno oberwał. Powoli podniósł się z ziemi, po czym stanął w bojowej pozycji.
- Możesz dalej walczyć? - spytał jego tymczasowy trener.
- Gekouu! - odkrzyknął niebieski Pokemon.
- Doskonale! Podwójny Zespół! Zmyl to monstrum!
Wszędzie zaroiło się od kopii Greninjy. Sceptile był zdezorientowany.
- Co tak patrzysz?! Zniszcz je wszystkie! Burza Liści! - krzyczał trener tego monstrum.
Zielony Pokemon zniszczył więc wszystkie niebieskie żaby, trafiając też niestety tę właściwą.
- Niedobrze, walka nie układa się po naszej myśli - jęknęłam.
- Dawn, Sereno! Obawiam się, że musimy teraz wkroczyć do akcji! - zasugerował nam Clemont.
- O nie! - krzyknął Lustrzany Ash bojowym tonem - On porwał moją Serenę i skrzywdził mojego Pikachu! Nie daruję mu tego!
Słowa te wykrzyczał w furii, po czym zaszarżował prosto na Finna.
- Pikaa! - zapiszczał przerażony elektryczny gryzoń.
- Ash, nie! - krzyknęła załamana jego wielka miłość.
- Rozpraw się z nim teraz raz na zawsze! Słoneczny Promień! - wydał polecenie trener zielonej kreatury.
Rozbłysnął strumień światła wymierzony w niebieską żabę. Wówczas, zupełnie niespodziewanie Lustrzany Ash wyskoczył przed Greninję i bez wahania zasłonił go własnym ciałem. Pocisk zielonego dinozaura niestety trafił celu i trener z Alabastii oraz Greninja leżeli na ziemi.
- Nie!!! Ash, nie!!! - ryknęła druga ja.
Wówczas doznała ona niesamowicie ogromnej siły fizycznej i zerwała z siebie więzy, po czym podbiegła do chłopaka.
Finn jednak niczym się nie przejął, gdyż mruknął:
- Jakie to wzruszające! Ale nieważne! Ruszaj się, zielony głąbie! Dobij wreszcie tę żabę! Słoneczny Promień!
Jego Sceptile ponownie chciał użyć swojego najsilniejszego ataku, gdy nagle coś trafiło go w plecy i upadł on na ziemię. To mój chłopak oraz jego Pidgeot nadciągnęli z odsieczą.
- Co?! - wrzasnął zdumiony facet w czerni, widząc to wszystko.
Dopiero wówczas zorientował się, że został oszukany i walczył nie z tym Ashem, z którym chciał walczyć.
Mój luby zachichotał wesoło, podleciał nisko, po czym zeskoczył ze swojego środka transportu i podbiegł do Greninjy pomagając mu wstać.
- To Ash i Pidgeot! - zawołałam radośnie.
- W ostatniej chwili! - krzyknęła uradowana Dawn.
- Pidgeot, powietrzny as! - uśmiechnął się wesoło detektyw z Alabastii - Załatw tę zieloną bestię na sterydach!
Pokemon ptak z ogromną wręcz szybkością pikował na próbującego się podnieść potwora, jednak ten miał jeszcze w zanadrzu niejedną sztuczkę.
- Złap tego przerośniętego gołębia i rzuć go na drzewo! - zawarczał na swego Pokemona Finn.
Niestety, jego bestii udało się złapać Pidgeota i rzucić nim z całej siły na najbliższe drzewo. Biedak został po tym ciosie znokautowany.
- Coś ci chyba nie wyszło, Ketchum! - zakpił sobie Finn.
Mój ukochany jednak zachował spokój, choć widać było, że rany jego stworka wyraźnie go zasmuciły.
- Spokojnie, kolego! Mamy jeszcze jednego asa w rękawie! Prawda, Greninja?
Stworek zaryczał wściekle, natomiast jego oczy przez krótki moment zapłonęły czerwienią. Wiedziałam już, co się zaraz stanie. Przeraziło mnie to. Dobrze pamiętałam rewelacje, jakie mi przekazał mój ukochany.
- Ash! Nie rób tego! - krzyknęłam - Zapomniałeś już, czym grozi taka przemiana?!
Lider naszej drużyny spojrzał na mnie i rzekł:
- Wiem, ale nie mam wyboru. Muszę go pokonać, inaczej ten psychol nas zabije! Wiem, jakie to groźne, ale muszę to zrobić. Muszę!
Chwilę później Pokemona żabę otoczył ogromny wir wodny. Znowu przemienił się on w „Greninję Asha“ i zjednał ze swoim trenerem. Stał teraz dostojnie ze skrzyżowanymi łapami, patrząc przy tym na swego przeciwnika z nienawiścią w oczach.
- Ge-kou! - powiedział półszeptem.
Na twarzy Sceptile’a zagościł strach. Nie chciałabym być teraz w jego skórze.
- Greninja, zakończ walkę Ostrzem Nocy! - wykrzyczał Ash.
Jego przyjaciel w tej samej sekundzie wykonał atak. Nastąpił wówczas potężny wybuch. Prędkość wojownika ninja była niesłychana. Żadne z nas nawet nie zauważyło, kiedy zielony jaszczur otrzymał cios, jednak po chwili leżał on nieprzytomny na ziemi.
- Nie! Znowu przegrałeś! Ty głupia, bezużyteczna bestio!!! - krzyczał wściekłym głosem przegrany.
Tymczasem Pokemon mojego chłopaka przybrał dawną postać, zaś mój luby upadł na kolana. Szybko do niego podbiegłam i złapałam go mocno w objęcia.
- Co ci jest, Ash?! - zapytałam przerażona.
- Wszystko dobrze?! - dodała Dawn, również robiąc to, co ja.
Detektyw z Alabastii uśmiechnął się do nas delikatnie. Wyraźnie osłabł po walce, ale próbował ukryć przed nami swój stan.
- Spokojnie... Nic mi nie jest... Tylko osłabłem... Tym razem walka była krótsza niż ostatnio.
- Ale i tak cię osłabiła - zauważyłam.
- To nie świadczy o niczym dobrym - dodała moja przyjaciółka.
- Coś mi się widzi, że wasz chłoptaś osłabł. Tym lepiej - zachichotał podle Finn.
Następnie wydobył on pistolet i wymierzył w nas.
- Dość tego gadania! Jeszcze nigdy nie przegrałem żadnej walki i świat mnie zapamięta właśnie jako takiego trenera.
Spojrzeliśmy na siebie przerażeni. Ten psychol był gotowy nas zabić, żeby tylko nikt się nie dowiedział o tym, że z nami przegrał. Musieliśmy coś szybko zrobić, tylko co?
- Żegnajcie, kochani - zachichotał podle facet w czerni.
Nagle coś trzasnęło, a z jego dłoni wypadł pistolet. Nasz przeciwnik spojrzał zdumiony na przyczynę takiego stanu rzeczy i zobaczył Clemonta oraz Chespina. To właśnie ten drugi rozbroił go swymi dzikimi pnączami.
- Parszywa gadzina! - warknął wściekłym tonem młodzieniec - Ja was zaraz...
Bydlak nie zdążył dokończyć swojej wypowiedzi, ponieważ otrzymał wówczas cios, po którym opadł na ziemię bez przytomności. Za nim stała Latias, oczywiście pod postacią dziewczyny.
- To ty?! - zawołaliśmy zdumieni.
- Przecież miałaś zostać w naszym świecie i czekać na nas - jęknął Ash, powoli odzyskując swe siły.
Nasza przyjaciółka uśmiechnęła się do niego lekko, po czym pokazała nam na migi to, co chciała powiedzieć.
- Ech, masz rację. Jakby nie patrzeć właśnie nam pomogłaś i to bardzo - stwierdziłam wesoło.
- Czy przekazałaś profesorowi Oakowi naszą wiadomość? - zapytała Dawn.
Latias pokiwała energicznie głową.
- Tym lepiej, bo to bardzo ważne - powiedział nasz lider, podnosząc się powoli z ziemi.
Spojrzeliśmy wszyscy na Finna, który wciąż był nieprzytomny. Teraz wystarczyło go związać. Na szczęście tym zajął się Chespin oraz Bulbasaur mojego chłopaka. Już po chwili nasz nieprzyjaciel był już mocno związany dzikimi pnączami i zakneblowany liśćmi. Dodam, że to ostatnie zrobiliśmy tak na wszelki wypadek, aby gość nie darł się bez powodu.
- No to jeden problem z głowy - rzekł Ash.
- Pika-pika! Pika-chu! - pisnął jego Pikachu, wskazując palcem na coś.
Zauważyliśmy wówczas Lustrzaną Serenę, która właśnie cuciła swego drogiego bohatera, leżącego na ziemi.
- Za to drugi problem wciąż wymaga rozwiązania - stwierdził detektyw z Alabastii.
Podbiegliśmy wszyscy do naszego nowego przyjaciela, który niestety nie ruszał się, a co gorsza, również nie oddychał.
- Ash! Obudź się! - krzyczała jego dziewczyna, bijąc go lekko w pierś - Słyszysz głupku!? Wstań! Wstawaj! Obudź się! Proszę, obudź się!
Przyłożyłam szybko ucho do jego klatki piersiowej, ale niestety nie słyszałam bicia serca.
- Jego serce stanęło! - krzyknęłam ze strachu.
- Nie! Ash, obudź się! - łkała coraz głośniej dziewczyna bijąc w jego pierś - Ty kretynie! Ty szalony wariacie! Musiałeś tak ryzykować?! Masz się obudzić! Nie rób mi tego, ty pacanie! Kocham cię!
Na szczęście mój ukochany już wiedział, co należy zrobić.
- Odsuńcie się wszyscy! Pikachu! Uderz go piorunem!
Elektryczny gryzoń poraził prądem leżącego bruneta. Nic to jednak nie dało.
- Jeszcze raz, tylko trochę mocniej! - krzyknął mój ukochany.
- Pi-ka-chuuuu!
Pikachu ponownie uderzył elektrycznym ciosem w nieprzytomnego chłopca. Zobaczyliśmy wówczas, jak jego powieki powoli i lekko drgnęły. Wówczas Lustrzana Serena złapała go za rękę.
- Jeśli mnie słyszysz, ściśnij moją rękę - zawołała dziewczyna, płacząc przy tym rzewnie - Proszę, kochanie! Zrób to dla mnie!
- Czemu płaczesz, maleńka? - usłyszeliśmy wypowiedziane szeptem zdanie.
To Lustrzany Ash się przebudził. Piorun od Pikachu podziałał na niego niczym elektrowstrząsy.
- Czemu płaczę, pytasz się? - warknęła blondynka ze złością w głosie - Bo facet, którego kocham, o mały włos zostawiłby mnie samą na tym padole łez! Naprawdę musiałeś być taki głupi!? Nigdy więcej tego nie rób!
Po tych słowach opuściła głowę na jego tors i zaczęła płakać.
- Postaram się już więcej tak nie robić. Ale co ja poradzę na to, że cię tak kocham?
Dziewczyna zaczęła jeszcze mocniej chlipać, jednocześnie się przy tym śmiejąc.
Na całe szczęście nasz bohater szybko doszedł do siebie i mógł stać o własnych siłach.
- W porządku, już wszystko ze mną dobrze - rzekł młodzieniec - A co z tym kolesiem w czerni?
Spojrzeliśmy na Finna, który właśnie zaczął odzyskiwać przytomność. Ja i Dawn związałyśmy tego drania linami, które Clemont miał w swoim plecaku.
- Nie za mocne węzły, buraku? - obraziła go moja przyjaciółka.
Finn zazgrzytał jedynie zębami, mrucząc przy tym pod nosem różne przekleństwa. Nie mógł mówić, bo był zakneblowany. Może to i lepiej, bo to, co chciał nam teraz powiedzieć, na pewno dalekie było od kulturalnych wypowiedzi.
Wtem podeszła do niego ta druga ja i uderzyła go bardzo mocno swoim kolanem. Muszę tu dodać, że cios ten był wymierzony w bardzo wrażliwe miejsce u każdego mężczyzn.
- To za porwanie mnie i pobicie Asha! - krzyknęła dziewczyna.
Sam poszkodowany klęczał teraz przed nami na ziemi, natomiast jego przekleństwa zmieniły się w piski bólu.
- Dobrze ci tak, draniu - pomyślałam sobie, nie bez satysfakcji zresztą.
C.D.N.
Muszę przyznać, że robi się coraz ciekawiej. Nasi przyjaciele nadal przebywają w alternatywnej rzeczywistości, w której próbują pomóc Lustrzanemu Ashowi zdobyć serce jego ukochanej Sereny.
OdpowiedzUsuńJak grom z jasnego nieba spada na nich informacja o porwaniu dziewczyny. Przynosi im ją sam Lustrzany Ash, który został w starciu z porywaczem mocno ranny. Nasza ekipa niezwłocznie rusza na ratunek dziewczynie, która, jak się później okazuje, została porwana przez Finna, który nie może darować Ashowi pokonania go w pojedynku i ma zamiar mu się zrewanżować za wszelką cenę. Okazuje się, że chłopak wykorzystał portal z równoległego świata i przedostał się właśnie w to miejsce, by wyzwać Asha na ponowny pojedynek.
Lustrzany Ash staje więc do walki wraz z pożyczonym od swojego sobowtóra Greninją, jednak pierwotnie stworek nie jest w stanie pokonać Sceptile'a. Podczas decydującego ataku Lustrzany Ash wyskakuje przed pożyczonego pokemona i zasłania go własnym ciałem, co sprawia, iż pada na ziemię nieprzytomny.
Na szczęście z pomocą przychodzi mu Ash, którego pojawienie się wywołuje wściekłość u Finna, gdyż okazało się, że nie walczył z tym Ashem z którym chciał. Na szczęście nasz mistrz ma asa w rękawie - łączy się w jedność ze swoim Greninją i łatwo pokonuje Sceptile'a. Finn wpada we wściekłość i wyciąga pistolet chcąc wszystkich zabić, jednakże zostaje mu to udaremnione przez Chespina i Bulbasaura, którzy wiążą go ciasno pnączami. Okazuje się, że Latias, mimo polecenia pozostania u profesora Oaka, wyruszyła wraz z Clemontem na pomoc przyjaciołom.
Jednak pozostaje jeszcze jeden problem. Lustrzany Ash po walce z Finnem pozostaje nadal nieprzytomny i, co gorsza, nie oddycha. Na szczęście dzięki pomocy Pikachu wraca do życia i dzięki temu Serena zdobywa się na to by wyznać mu swoją miłość. Nawet w imieniu tej miłości jest gotowa kopnąć Finna między nogi. :D
Zmierzamy powoli do końca tej historii. Jest ona bardzo ciekawa, pełna emocji i napięcia. Łatwo się ją czyta. :) Po prostu, taka moja ocena. :)
Ogólna ocenka: 100000000000000000000000/10 :)