środa, 19 czerwca 2019

Przygoda 121 cz. V

Przygoda CXXI

Domek na wsi cz. V


Policja zaczęła badać całą tę sprawę i bardzo dokładnie przesłuchała zarówno właścicieli, jak i pracowników stadniny. Okazało się, że parę razy rzeczywiście doszło do sytuacji, w której jakiś koń miewał swoje humorki i zdołał albo zrzucić z siebie jeźdźca, albo też złośliwie go kopnąć lub walnąć łbem, ale to dotyczyło tylko dwóch dość narowistych ogierów, na których ludzie rzadko chcieli jeździć i jedynie tylko kilka osób próbowało z nimi swoich sił, co przypłaciło siniakami i zadrapaniami.
- Nigdy nie dochodziło tutaj do poważnych wypadków - powiedział właściciel - Nie mam pojęcia, dlaczego ludzie opowiadają, że tu dochodziło do ciężkich wypadków, które trzeba było tuszować za pomocą łapówek. To zwykłe brednie. A co do Blanki, to zawsze była bardzo spokojna i pani Ellie pożyczała ją parę razy do jazdy po okolicy i jakoś nigdy dotąd nie doszło tu do wypadku. Nie wiem, co teraz się mogło stać.
- W porządku - inspektor wpatrywał się w niego z uwagą i wyraźnie nie dowierzał słowom właściciela stadniny - Czyli, że nie miałby pan nic przeciwko temu, abyśmy przepadali Blankę?
- Ależ oczywiście - właściciel zrobił gest rękami, który dowodził, że nie zamierza się sprzeciwiać tej decyzji - Róbcie państwo to, co uważacie za słuszne.
Jego słowa zabrzmiały bardzo przekonująco, dlatego też dość szybko doszliśmy do wniosku, że najwidoczniej właściciel stadniny jest całkowicie niewinny, ale i tak policjanci woleli sprawdzić ten trop. Z tego też powodu zabrali Blankę na badanie i przeszukali dokładniej jeszcze raz miejsce, w którym zginęła Ellie, ale niczego nie znaleźli - to znaczy nie znaleźli do czasu, aż Arthur nie wkroczył do akcji. A zrobił to wypuszczając swojego Pokemona, który wyglądał jak spory, czerwony pies o czarnych prążkach i białych dodatkach na sierści.
- Po co ci ten kundel? - zapytał zdumiony jeden z policjantów.
- Jeżeli ten koń jest zdrowy, to nie spłoszyło go byle co - odpowiedział Arthur - Chcę przeszukać z pomocą Mai całą tę okolicę.
- I co się spodziewasz znaleźć? - spytał policjant.
- Coś, co jest w stanie spłoszyć konia - odparł młody lekarz - Coś, co się mogło ukryć w tej trawie i przerazić Blankę. Szukaj, Maju! Szukaj!
Jego wierny pokemoni druh zaczął z uwagą węszyć po całej ziemi z bardzo dużym zaangażowaniem, ale początkowo niczego nie znalazł, aż do chwili, gdy przeszliśmy trochę dalej od miejsca śmierci Ellie i ku naszemu zdumieniu zobaczyliśmy coś, co bardzo nas zaintrygowało. A właściwie dwie rzeczy. Pierwszą z nich był kamień z wyraźnymi śladami krwi. To nas bardzo zaskoczyło.
- Widzicie? - powiedział Artur, wskazując palcem kamień - To dowód rzeczowy w tej sprawie.
- Skąd krew na tym kamieniu? - zapytał zdumiony inspektor.
- Ponieważ to tutaj musiała upaść Ellie - powiedział Ash, z uwagą oglądając kamień za pomocą lupy.
- To by tłumaczyło, dlaczego w miejscu, gdzie ją znaleźliśmy prawie nie było krwi - powiedziała Serena.
- Ale jeżeli Ellie zginęła właśnie tutaj, to dlaczego jej ciało zostało przeniesione w inne miejsce i to nie tak znowu dalekie? - spytałem.
Wszyscy zaczęliśmy się nad tym zastanawiać, a tymczasem Arthur z pomocą Mai dalej przeszukiwał teren, choć nie trwało to zbyt długo, gdyż szybko odnalazł cel swoich poszukiwań, a właściwie nie on, tylko Buneary, która niespodziewanie zaczęła dziko piszczeć, jakby zobaczyła ducha. To jednak nie duch się jej objawił, a jakieś niewielkie, acz groźne stworzenie, na widok którego króliczka zapiszczała i uskoczyła szybko do tyłu. Pikachu prędko do niej podbiegł i od razu strzelił piorunem w kierunku tego czegoś, a zaraz potem z pomocą przybiegła im Maja, która od razu zaatakowała to przerażające coś ogniem. Arthur, Ash i Serena prędko dobiegli do swoich Pokemonów i zaczęli sprawdzać, co też stało się przyczyną tego całego zamieszania. Chwilę potem Arthur podniósł z ziemi coś bardzo długiego i osmalonego.
- Widzicie? - powiedział z satysfakcją w głosie - To żmija!
- A tutaj coś jest, jakby gniazdo z jajami - powiedział Ash, który z lupą w dłoni właśnie klęczał na ziemi i z uwagą oglądał coś w trawie.
- A więc to dlatego moja siostra zginęła... - powiedziała załamanym głosem Leslie - Blanka musiała przebiegać w pobliżu tego gniazda, wtedy żmija ją zaatakowała i Blanka stanęła dęba, a Ellie...
- Zleciała z konia i uderzyła się głową o ten kamień - dokończyłem jej wypowiedź - Tak! Wygląda na to, że tak właśnie było.
- Ale dlaczego wobec tego ktoś potem przeniósł ciało z tego miejsca kilkadziesiąt metrów dalej i dlaczego tak niedaleko? - zapytał inspektor.
Jeden z policjantów przerwał nagle te rozważania mówiąc, że znalazł coś interesującego. Szybko podeszliśmy do niego, a on pokazał nam swoje znalezisko. Był nim mały, kolorowy pierścionek z zielonym kamieniem.
- Co to takiego? - spytał inspektor.
- Wygląda jak pierścionek - odpowiedział policjant.
- I to raczej żeński - dodała Serena.
- Skąd on się tu wziął? - spytał Arthur.
- I do kogo on należy? - dodał Ash.
Przyjrzałem się pierścionkowi i po chwili już wiedziałem, do kogo to należy.
- To pierścionek Guduli. Tej starej Cyganichy.
- Jest pan pewien? - zapytał inspektor.
- Oczywiście. Całkowicie pewien.
- A więc tu była! Musimy ją koniecznie przesłuchać!

***


Stara Cyganicha jeszcze tego samego dnia została znaleziona przez policję i sprowadzona na posterunek, gdzie policjanci przesłuchali ją bardzo dokładnie. Wrażenie, jakie ten stary babsztyl wywołał wśród stróżów prawa było jednak dalekie od pozytywnego. Powiedziałbym nawet, że sprawiła na nich wrażenie idiotki i to do entej potęgi, ale też osoby raczej nieszkodliwej. Co więcej Gudula przyznała się do tego, że była obecna przy śmierci Ellie i przeniosła jej ciało, ale twierdziła przy tym uparcie, że nic jej nie zrobiła. Powiedziała, że widziała, jak Ellie spada z konia, który przeraził się węża, zlatuje z niego i uderza głową o kamień. Potem Gudula miała podbiec do niej i sprawdzić, czy jeszcze żyje, a kiedy się przekonała, że nie, to wzięła jej ciało i chciała je zabrać do miasteczka, ale przeraziła się słysząc odgłos naszych kroków i moje krzyki nawołujące Ellie, więc puściła ciało i uciekła. Dlaczego się przestraszyła i uciekła? Bo dobrze wiedziała, że jej nie cierpię i jeśli ją zobaczę z ciałem swojej żony, to zaraz ją o coś posądzę. Wolała tego uniknąć, więc rzuciła ciało na ziemię i uciekła. Uciekając potknęła się i upadła, ale szybko się pozbierała i zniknęła między drzewami. To właśnie wtedy zgubiła pierścionek.
Historia wydawała się być podejrzana i bardzo naciągana, ale też mimo wszystko trudno było policji uwierzyć w to, że Gudula zabiła Ellie. Z całą pewnością była stuknięta i odpowiadała za te żałosne próby wystraszenia nas i wyrzucenia z Drozdowego Gniazda (choć do tego też się nie chciała przyznać), to jednak zabicie kogoś z zimną krwią według policji wcale do niej nie pasowało. Ja osobiście uważałem, że z całą pewnością maczała w tym palce i zrobiła to na zlecenie Orsona, ale policja podchodziła do tego podejrzenia z wielką ostrożnością i to większą niż powinna. Dlatego też nie postawiono Guduli żadnych zarzutów i chwilowo puszczono ją wolno, choć policjanci postanowili dla pewności lepiej przyjrzeć się jej i jej działalności.
O tym wszystkim ja i Leslie dowiedzieliśmy się wieczorem jeszcze tego samego dnia, kiedy Ash i Serena przyszli nas odwiedzić i przy okazji też przekazali nam dokładną relację z tego, co Gudula opowiedziała podczas przesłuchania.
- Policja pozwoliła nam być obecna podczas przesłuchania, ponieważ jak widać nasza sława detektywów nawet i tutaj dotarła - powiedział Ash, gdy już zrelacjonował nam wszystko, co wyżej przytoczyłem - Dlatego też wiemy, co ta stara Cyganka wygadywała.
- Zgadza się, a wygadywała chwilami bardzo dziwne rzeczy - dodała Serena.
- Jakie na przykład? - zapytałem.
- Pytała się, czy wierzymy w Boga, a jeśli tak, to czy wiemy, jaki kolor posiada ludzka dusza i czy może ona być zielona.
- Zielona? - zdziwiłem się - A co to znowu za brednie?
- Sami chcielibyśmy wiedzieć - odpowiedziała Serena - Wiesz, Gudula co chwila gadała o ludzkiej duszy. Twierdziła, że widziała duszę Ellie, która powoli opuszczała jej ciało i że ta dusza była w jej oczach zielona i pytała ciągle, dlaczego właśnie zielona i czy to ma związek z ziemią i tym, że z niej pochodzimy i wszyscy w niej wylądujemy?
- Wszyscy za wyjątkiem tych, których skremuje się albo pochowa w morzu - rzuciła złośliwie Leslie.
Nikogo w ten sposób nie rozbawiła.
- Gudula to wariatka lub udaje wariatkę - powiedział Ash - Warto by ją przesłuchać jeszcze raz, ale tym razem bez udziału policji.
- Gudula to jest tylko pionek! - zawołałem ze złością - Czy policja nie widzi, że prawdziwą osobą odpowiedzialną za to wszystko jest ten bydlak Orson?! To przez niego Ellie nie żyje!
- Ale przecież śmierć twoje żony to był tylko nieszczęśliwy wypadek - powiedziała Serena.
- Założę się z tobą o co tylko chcesz, że Orson tak to wszystko sobie zorganizował, aby to wyglądało na wypadek! Jestem pewien, że to Gudula spłoszyła konia celowo, a ten wąż tylko przypadkiem miał tam gniazdo!
- Policja ma przesłuchać Orsona w tej sprawie i dokładnie zbadać ten trop - rzekł po chwili Ash - Dowiedzą się, z kim się ostatnio kontaktował i o czym z tymi osobami rozmawiał. Być może masz rację, a być może nie. Tak czy siak policja sprawdzi wszystkie tropy. Ty zaś póki co bądź spokojny.
- Sam sobie bądź spokojny, Ash! Ellie nie żyje, a ja nie jestem w stanie sobie z tym poradzić! - zawołałem ze złością.
- Musisz zachować spokój i nie robić nic głupiego.
- Łatwo ci mówić. Przecież to nie twoją żonę zabili!
Ash westchnął głęboko i ze smutkiem w głosie powiedział:
- Mimo wszystko spróbuj.
Z trudem opanowałem nerwy oraz zgodziłem się zapanować nad sobą (choć to wcale nie było takie proste), a także nie robić nic głupiego, choć to było jeszcze trudniejsze. Przy okazji obiecałem zachowywać się rozsądnie do czasu wyjaśnienia tej sprawy i nie podejmować żadnych najmniejszych nawet prób rozwiązania zagadki śmierci Ellie. Tę rzecz zostawiłem policji i dwójce dzielnych detektywów amatorów, choć wątpiłem w ich możliwości w tej sprawie.

***


Minęły całe trzy dni od śmierci Ellie, a ja wciąż nie byłem w stanie uwierzyć w to, że już jej nie ma. Bardzo dziwnie się czułem, kiedy nie było jej przy mnie i kiedy nasz dom już nie dźwięczał jej wesołym śmiechem i jej obecność w nim całkowicie zanikła. To było bardzo dziwne uczucie, tak jak i to, że Leslie nagle w jakiś sposób zaczęła się ze mną dogadywać. Jak dotąd ta głupia gówniara czepiała się mnie o byle czego i szukała zaczepki z byle powodu, a teraz ona i ja zaczęliśmy się rozumieć i to w wielu sprawach. Widocznie potrzeba było tragedii, aby do tego doszło.
Policja przez ten czas zbadała dokładnie Blankę i dość szybko odkryła, że nie była chora ani nie objadła się czegoś, co wywołało w niej szaleństwo, więc teoria o tym, że przestraszył ją wąż wydawała się bardzo sensowna. Koń został więc zwrócony właścicielom, a policja dalej badała sprawę, bo wątek, który im zasugerowałem wydał się dość sensowny, w każdym razie na tyle, aby jeszcze nie zamykać sprawy. Do tego też podejrzenia policji względem Orsona wzrosły, kiedy znaleziono martwą Gudulą i to dwa dni po jej przesłuchaniu. Ktoś rozbił jej głowę kamieniem w lesie, uciszając ją na dobre, aby już nic nie powiedziała w tej sprawie.
- Tym razem nie ma żadnych wątpliwości, że to zabójstwo - powiedział Ash, kiedy opowiadał mi o tym zdarzeniu - W świetle tego zdarzenia śmierć Ellie nabiera innego znaczenia. Być może więc miałeś rację, że ją zabito.
- To był wypadek, ale jak widać przez kogoś sprowokowany - dodała Serena, która wraz z mężem prowadziła prywatne śledztwo w tej sprawie - Zabójstwo Guduli tylko potwierdza tę teorię. Chyba jednak miałeś rację, co do Orsona.
- Oczywiście, że miałem rację i mam nadzieję, że policja weźmie ten trop na poważnie - powiedziałem na to dość ponuro - Ellie co prawda mi to nie zwróci, ale zawsze będzie satysfakcja z triumfu sprawiedliwości. Trochę to marna pociecha, jednak chyba lepsza taka niż żadna.
Takimi właśnie słowami próbowałem się podnieść na duchu i tak też pocieszała się Leslie, której zachowanie wyraźnie pokazywało, jak bardzo przeżyła śmierć siostry i jak bardzo jej brakowało Ellie. Zresztą ja też za nią tęskniłem. Aby nas wesprzeć w tej tęsknocie przyjechała do Drozdowego Gniazda moja mama, którą Leslie powiadomiła o śmierci mojej żony. Co prawda jej obecność wcale nie sprawiła mi przyjemności z powodów, które już wcześniej podawałem, ale w takiej sytuacji jakoś potrafiłem tolerować jej osobę w swoim domu. Przyznaję też, że matka mimo wszystko potrafiła podnieść nas oboje na duchu.
- Spokojnie, moi kochani - mówiła moja mama zasmuconym głosem - To wszystko jest rzeczywiście bardzo przykre, ale przecież nie możecie się załamywać. Nie wolno wam się poddawać. Musicie oboje żyć dalej, choć oczywiście nie będzie to łatwe. Musicie to jednak zrobić, bo Ellie bardzo by tego chciała. Nie wolno więc wam się poddawać.
- Ciekawe, że właśnie ty mówisz o tym, aby się nie poddawać, mamo - powiedziałem z kpiną w głosie.
Moja matka załamana opuściła głowę w dół, bardzo dobrze wiedząc, że zasługuje na takie przytyki, po czym westchnęła głęboko i powiedziała:
- Dobrze wiem, że jestem chyba ostatnią osobą, która powinna was w tej sprawie pouczać, ale robię to właśnie z powodu tego mojego błędu, który kiedyś popełniłam. Nie chcę, żebyście wy popełnili podobny. Dlatego też proszę was, abyście się nie poddawali i żyli dalej. Chociaż spróbujcie to zrobić. I oczywiście wspierajcie się nawzajem w każdy możliwy sposób.
- Może być pani spokojna, będziemy się oboje wzajemnie wspierać - powiedziała Leslie.
To samo i ja obiecałem mojej matce, chociaż ta obietnica była dla mnie dość trudna do wypowiedzenia, bo w końcu jak można było wypowiedzieć tę obietnicę tak po prostu, po tym wszystkim, co się stało?

***


Ze względu na tajemniczą śmierć Guduli i moje przypuszczenia policja zaczęła brać na poważnie Orsona jako głównego podejrzanego. Zaczęli też dokładnie sprawdzać, kto ostatnio odwiedzał tego drania w więzieniu oraz z kim ze świata zewnętrznego posiadał kontakt. Ja zaś z jakiegoś powodu poczułem, że muszę się z nim rozmówić. W sumie nie wiedziałem, czego po takiej rozmowie mogę się spodziewać, bo przecież chyba nie tego, że łajdak przyzna się do tego, co zrobił. Ale chciałem wiedzieć, co mi powie. Czułem, że jego reakcja powie mi bardzo wiele.
Załatwiłem więc sobie możliwość rozmowy z Orsonem, co udało mi się dość łatwo. Gdy już więc załatwiłem sobie widzenie z tym łajdakiem, to poszedłem do więzienia i przeszedłem do pokoju widzeń wraz z Ashem i Pikachu, którzy uparli się, aby mi towarzyszyć. Chwilę później strażnicy wprowadzili Orsona i posadzili go na krześle przy stole naprzeciwko mnie. Ash stał w kącie pokoju i z uwagą obserwował to wszystko, podobnie jak i stojący przy drzwiach strażnik. Pikachu zaś siedział wygodnie na ramieniu swego pana i cały czas czuwał, gotów uderzyć w Orsona piorunem, gdyby ten próbował mnie zaatakować.
- No proszę, kogo ja tu widzę? - zapytał z kpiną w głosie Orson - Mój drogi przyjaciel Roger. Co cię sprowadza do mojego zacisza?
- Dobrze wiesz, dlaczego tu przyszedłem. Policja musiała powiedzieć ci o moich podejrzeniach względem ciebie - odpowiedziałem mu.
- Tak, coś mi się już obiło o uszy - zachichotał podle Orson, nie kryjąc przy tym satysfakcji - Ktoś podobno sprzątnął tę twoją laleczkę i policja podejrzewa, że to ja.
- A to byłeś ty? - spytałem.
Słysząc moje pytanie Orson parsknął śmiechem i powiedział:
- Nawet gdybym to był ja, to chyba nie myślisz, żebym ci się do tego przyznał.
- A więc to twoja robota?
- Uwierz mi, stary. Bardzo chciałbym ci teraz powiedzieć, że to ja za to odpowiadam, ale niestety muszę cię rozczarować. To nie ja. Liczę jednak na to, że policja prędko się tego dowie. Chciałbym wiedzieć, do kogo wysłać list z gratulacjami.
Wściekle złapałem go za jego więzienny ciuch, przyciągnąłem jego twarz do swojej i zawołałem:
- Gadaj, kogo wynająłeś, żeby zabił moją żonę!
- Już nie pamiętam, kto to był. Może Bonnie i Clyde?
Uderzyłem go pięścią z całej siły w twarz. Zrobiłbym to jeszcze raz, gdyby nie Ash, który złapał mnie od tyłu i odciągnął od tego bydlaka. Prócz tego strażnik pomógł wstać Orsonowi (masującemu sobie właśnie obolałą szczękę) i powiedział:
- Dobrze, już wystarczy! Koniec widzenia!
- Jeszcze pożałujesz! Zobaczysz! Znajdziemy dowody przeciwko tobie i dostaniesz dożywocie!
- Gadaj zdrów, przybłędo! Nic na mnie nie masz i nie będziesz mieć! - zawołał ze złością Orson.
Wyszliśmy z sali widzeń, a następnie skierowaliśmy się ku wyjściu z więzienia.
- Widzisz, Ash? To jednak on! - zawołałem z satysfakcją - To on zlecił zabójstwo Ellie! Praktycznie się do tego przyznał!
- Wyciągasz zbyt daleko idące wnioski, przyjacielu - powiedział na to Ash bardzo spokojnym tonem - On wcale się do niczego nie przyznał. Kpił tylko z ciebie, aby cię sprowokować i czerpać z tego satysfakcję.
- I niestety to mu się udało - powiedziałem zły sam na siebie - Wybacz mi, Ash. Dałem się podejść jak dziecko.
- Spokojnie, jeszcze nie wszystko stracone - rzekł wciąż spokojny Ash - Wystarczy tylko poszukać dokładniej i znajdziemy zabójcę.
- Sądzisz, że to Orson?
- Nie sądzę. Wyglądał na bardzo zdziwionego, kiedy powiedziałeś mu o śmierci Ellie.
- Mógł przecież udawać. To prawdziwy aktor z powołania. Potrafił się tak dobrze zgrywać, że gdyby nie twarde dowody, to sąd nigdy by go nie skazał.
- Być może, ale jeszcze nie mam pewności, czy to on stoi za śmiercią Ellie. Równie dobrze może tu chodzić o kogoś innego.
- Ale o kogo?
- Jeszcze nie wiem. Ale dowiem się tego.


Wyszliśmy z budynku więzienia, przed którym czekały już na nas Serena i Leslie. Obie rozmawiały o czymś z wielkim zainteresowaniem, ale gdy tylko nas zobaczyły, to zaraz przerwały swoją dyskusję i spojrzały w naszą stronę.
- I jak wam poszło? - spytała Serena.
- Bune-bune? - zapiszczała stojąca tuż przy niej Buneary.
- Tak sobie - odpowiedział ponuro Ash.
- Orson udawał, że o niczym nie wie - dodałem równie ponuro - A Ash sądzi, że może mówić prawdę.
- Więc jeśli nie on, to kto? - spytała Leslie.
- To na pewno on, bez dwóch zdań - powiedziałem - Trzeba go tylko odpowiednio przycisnąć i wtedy...
- Jak na razie obejdzie się bez ściskania - przerwał mi Ash - Ja tam wolę bardziej wysublimowane metody działania.
- To znaczy jakie? - zapytała Leslie.
- Różne, ale głównie opierające się na sztuce dedukcji - odpowiedział jej Ash - Zobaczycie jeszcze, że te metody są bardzo skuteczne.
- Wcale w to nie wątpię - rzuciła trochę złośliwie moja szwagierka, po czym wyjęła z torebki perfumy i popsikała się nimi - Kiedy wydadzą ci ciało Ellie, Roger? Trzeba by wreszcie przeprowadzić pogrzeb.
- Tak, to już właściwa pora - odpowiedziałem jej - Ale policja jeszcze tam przeprowadzić jakieś swoje procedury i trochę to chyba potrwa. A co? Tak ci się spieszy, aby ją pochować?
- Nie, tylko że... Wolałabym już mieć to za sobą - wyjaśniła Leslie.
- Właściwie to ja też - stwierdziłem ponuro.
Serena spojrzała z uwagą na Leslie z uwagą, jak ta chowa perfumy do swojej torebki i spytała:
- Co to za perfumy?
- „L’Amore“. Ellie też takich używała. Tylko nie myślcie sobie, że to są jej perfumy. Te sama sobie kupiłam za kieszonkowe, które dostawałam od Ellie.
- Znam tę markę. Nie używają piżma, więc nie kicham jak opętana, gdy je wącham. Ale to dość droga marka.
- Za to warta swojej ceny.
- Ale trochę sobie musiałaś na nie odkładać.
- Tak, ale mi się udało.
Chwilę później Leslie dostrzegła przechodzącą ulicą swoją koleżankę i jej chłopaka, którzy wesoło do niej pomachali, a moja szwagierka zaraz nas przeprosiła i mówiąc, że wróci później do domu podeszła do nich i od razu zaczęła z nimi rozmawiać.
- Niezła z niej kłamczucha - powiedziała po chwili Serena.
- Dlaczego tak sądzisz? - zdziwiłem się.
- Bo kłamie jak z nut - odpowiedziała mi Serena - Ellie opowiadała mi o niej trochę i dobrze wiem, że nigdy nie dostawała od niej zbyt wysokiego kieszonkowego, a prócz tego zawsze wszystko prędko wydawała hulając z kumpelami po barach. Niby kiedy więc miałaby odłożyć na te perfumy?
Ash zastanowił się nad tym zagadnieniem, lekko masując sobie przy tym podbródek. Pikachu zaś z uwagą przyglądał się odchodzącej w swoją stronę Leslie.
- To rzeczywiście dość podejrzane - powiedział po chwili Ash - Warto by się temu lepiej przyjrzeć.
- Zaraz, chwileczkę! - przerwałem im ten wywód - Czy wy sugerujecie teraz, że moja szwagierka coś kombinuje?
- Tak i to może mieć związek ze śmiercią Ellie - odpowiedziała Serena - Lepiej się mieć na baczności.
- Skoro tak mówicie - powiedziałem, całkowicie załamany - Choć jest mi trudno w to uwierzyć, ale też prawdę mówiąc, po tym wszystkim, co się stało jestem gotów uwierzyć nawet w to, że Ellie zabili kosmici.
- Wątpię, to raczej robota człowieka z krwi i kości i już my go dla ciebie znajdziemy - powiedział Ash.
- Mam nadzieję, że wam się to uda - odparłem ponurym głosem.
Cała ta sytuacja dobijała mnie z każdą chwilą coraz bardziej i coraz gorzej się z tym wszystkim czułem.

***


Następny dzień nie przyniósł nam niczego dobrego, a tylko kolejne problemy i trudności. Słusznie powiedziała Serena, że trzeba się mieć na baczności, ale niestety chyba powiedziała to niewłaściwej osobie. Trzeba było to powiedzieć Leslie, a nie mnie. Chociaż to było raczej niemożliwe do przeprowadzenia, bo moja szwagierka wróciła do domu bardzo późno w nocy. Prócz tego bardzo zmęczona i jakoś nie chciała z nikim rozmawiać, a już najmniej ze mną, co też jawnie mi okazała wtedy, kiedy próbowałem ją zagadać. Co prawda bardzo chciałem z nią wtedy porozmawiać, ale matka odradziła mi to.
- Daj spokój, Roger - powiedziała - Teraz nie ma co z nią rozmawiać. Jest zbyt zmęczona, a do tego chyba jest pijana. Lepiej niech się wyśpi i może wtedy będziecie mogli spokojnie porozmawiać. Teraz i tak niczego z niej nie wydobędziesz.
Przyznałem jej rację i postanowiłem pogadać sobie z Leslie dopiero następnego dnia, ale ten następny dzień był po prostu przygnębiający. Leslie zjadła prędko śniadanie i zaraz wyszła, a więc znowu nie było możliwości, aby się z nią rozmówić, choć tak przy okazji też już więcej się ona nie miała pojawić, gdyż tak jakieś kilka godzin później zadzwonili do mnie policjanci, którzy prowadzili śledztwo w sprawie Ellie i przekazali mi przerażającą wiadomość. Okazało się, że znaleziono Leslie martwą w lesie. Ktoś ją tam udusił i porzucił bez życia między drzewami. Musiałem przyjść rozpoznać ciało, co rzecz jasna zrobiłem. Przyszedłem, zobaczyłem i potwierdziłem, że to rzeczywiście było ciało Leslie. Jej szyję zdobiły wielkie ślady siniaków. Oczywiście dobrze wiedziałem, czyja to jest sprawka.
- Orson! To znowu on! To wszystko jego robota! - wołałem ze złością do matki, chodząc wściekle po salonie, gdy już wróciłem do domu - Widać moja wizyta w więzieniu go tak bardzo przestraszyła, że postanowił pozbyć się Leslie! I w ten właśnie sposób pozbył się jedynej osoby, która mogła coś wiedzieć w tej sprawie.
- A więc sądzisz, że Leslie była w to wszystko zamieszana? - spytała moja matka.
- No oczywiście. Już Ketchumowie coś podejrzewali w tej sprawie, o czym ci wczoraj mówiłem. Z tego powodu chciałem z nią porozmawiać, ale nie zdążyłem tego zrobić.
- Wiem, ale z drugiej strony zastanawia mnie, co niby chciałbyś w ten sposób osiągnąć - powiedziała matka - Jej przyznanie się do winy?
- Sam nie wiem. To chyba była taka wiesz, nadzieja tonącego, który się brzytwy potrafi schwytać - odpowiedziałem - A teraz i tak się już niczego od niej dowiem.
Chwilę później rozległo się głośne pukanie do drzwi. Otworzyłem je i zobaczyłem, że w progu stoją Ash i Serena, którym towarzyszą Pikachu oraz Buneary. Cała czwórka miała bardzo ponure miny.
- Cześć, Roger - powiedział Ash - Bardzo nam przykro.
- Już wiemy od Arthura o tym, co się stało - dodała Serena - To bardzo komplikuje całą sprawę. A do tego jakie to smutne. W ciągu kilku dni obie siostry...
- Tak, okropna sytuacja - przerwałem mu - Wejdziecie?
Weszli do środka i poprosiłem ich do salonu, gdzie usiedli wygodnie i zaczęli rozmawiać z moją mamą, a ja po chwili do nich dołączyłem.
- Bardzo nam przykro z powodu tej tragedii - powiedziała Serena.
- A przy okazji też przykre jest to, że Leslie z pewnością coś wiedziała w tej sprawie - dodał ponuro Ash - Bo to więcej niż pewne, że posiadała jakąś wiedzę w tej sprawie.
- A to naprawdę jest pewne? - zapytała moja matka.
- Zdecydowanie i jej dzisiejsze zabójstwo tylko to potwierdza - odrzekł Ketchum - Gdyby była niewinna, to by nie posiadała nagle bardzo dużo pieniędzy i nie zostałaby dzisiaj uduszona i to już wkrótce po tym, jak ja i Roger złożyliśmy wizytę Orsonowi w więzieniu. Wszystko to wydaje się więc potwierdzać naszą teorię.
- Tak, prawdopodobnie tak - potwierdziła moja matka, kiwając ponuro głową - Tylko co teraz? Jak sobie z tym poradzimy?
- Trzeba będzie lepiej przycisnąć Orsona - powiedział Ash - A tak przy okazji, Arthur Rocker wreszcie przekonał patologa i będą dziś robić sekcję zwłok Ellie.
Matkę bardzo ta wiadomość poruszyła, podobnie jak i mnie.
- A więc wreszcie ją przeprowadzą? - spytałem.
- Tak, w świetle ostatnich wydarzeń sprawa jej śmierci nie jest już w ogóle w żadnej sprawie oczywista - odpowiedział Ash - Trzeba więc bardzo dokładnie wszystko zbadać, aby zyskać całkowitą pewność, co do tego, w jaki sposób zginęła Ellie.
- I kiedy będą wyniki? - zapytała moja matka.
- Jutro rano bądź w południe - powiedział Ketchum - Tak czy siak już wkrótce wszystko się wyjaśni.
- Nie sądzę, żeby to od razu wszystko wyjaśniło.
- No, od razu może i nie wszystko, ale z pewnością bardzo wiele.
Moja matka miała co do tego pewne wątpliwości, ale ja tak coś czułem, że jeśli detektywi tak mówią, to tak właśnie będzie. Ostatecznie to nie byli głupi gliniarze, którzy mimo swoich potężnych możliwości wciąż jakoś nie potrafili dowieść Orsonowi jego winy, ale profesjonaliści wiedzący, w jaki sposób się zabrać do sprawy. W każdym razie tak powiedział o nich Arthur Rocker, a ja nie miałem powodu, żeby mu nie wierzyć. Tylko co nawet prawdziwi profesjonaliści potrafią zdziałać przeciwko temu tajemniczemu zabójcy, który atakuje niespodziewanie i którego tożsamości nikt nie zna?

***


Ranek przyniósł nam kolejną bardzo przykrą sytuację, która sprawiła, że Drozdowe Gniazdo stało się niemalże tak samo ponure, jak ta rezydencja z historii autorstwa Emily Bronte, która na swój sposób przyniosła swoim właścicielom same nieszczęścia. Właściwie to nie „niemalże takie same“, co „dokładnie tak samo“ ponure.
Wszystko się zaczęło rano, kiedy przyszliśmy do kuchni zrobić sobie śniadanie. Matka długo nie schodziła, co wcale nas nie zdziwiło, bo lubiła się nieraz długo wysypiać, ale też stwierdziłem, że co za dużo, to przecież nie zdrowo i postanowiłem ją obudzić.
- Poślę Pikachu i Buneary - zaproponował Ash - My zaś dokończmy szykować sobie śniadanie.
Uznałem, że to bardzo dobry pomysł i dlatego oba Pokemony szybko pognały po schodach do pokoju, w którym spała moja matka. Szybko jednak powróciły piszcząc przy tym ze strachu i pokazując coś łapkami. Chyba Ash coś z tego zrozumiał, bo przeraził się bardzo, podobnie zresztą jak Serena, która spojrzała na mnie blada jak ściana i powiedziała:
- O nie! Twoja mama!
- Co moja mama? - zapytałem.
- Pikachu i Buneary mówią, że coś jej się stało!
- Jak to?! - zawołałem ze strachem w głosie - A co jej się stało?
- Nie wiedzą, ale nie da się jej dobudzić - wyjaśniła Serena.
- Chodźmy to sprawdzić! - zaproponował Ash.
Pobiegliśmy szybko na pierwsze piętro i od razu wparowaliśmy do pokoju mojej matki, a gdy to zrobiliśmy, to zrozumieliśmy, o co chodziło Pokemonom. Moja matka leżała na łóżku pozornie w takiej pozie, w jakiej zwykle spała, ale przy dokładniejszym przyjrzeniu się można było dostrzec, że tym razem poza ta jest nieco inna, a moja biedna matka jest jakoś dziwnie powyginana i ma szeroko otwarte usta. Nie trzeba było być lekarzem, aby wiedzieć, że nie żyje. Dla pewności jednak Serena powoli podeszła do niej, wyjęła z torebki lusterko i przyłożyła je do ust mojej matki. Sprawdziła też jej puls, ale nie przyniosło to oczekiwanych wyników. Właściwie jedyne, co nam przyniosło, to tylko potwierdzenie wręcz oczywistego faktu śmierci mojej matki.
Opadłem na stojący w pobliżu fotel, łapiąc się za serce i mamrocząc przy tym:
- Boże drogi! Co się tutaj dzieje? To jest dom czy trupiarnia? Co się tutaj w ogóle wyprawia? I dlaczego?
- Pika! Pika-pi! Pika-chu! - zapiszczał Pikachu, który właśnie siedział na nocnej szafce i trzymał w łapkach jakaś kartkę papieru.
Ash zaintrygowany powoli podszedł do niego, wziął z jego łapki kartkę i zapoznał się z jej treścią.
- To do ciebie, Roger - powiedział i podał mi kartkę.
Wziąłem ją od niego i w szoku zacząłem głośno czytać to, co było na niej napisane.

Mój drogi synku,

Bardzo żałuję, że wszystko w taki sposób musiało się potoczyć. Nie chciałam, aby do tego doszło, ale sytuacja potoczyła się w bardzo przykry sposób i nie mogłam postąpić inaczej. Jakiś czas temu wykryto u mnie raka i niewiele życia mi już pozostało na tym świecie. Postanowiłam więc w jakiś sposób zabezpieczyć cię na przyszłość. Co prawda posiadam dość duży majątek, ale to trochę za mało, aby dać ci szczęście, którego jesteś wart. Ty zasługujesz na to, żeby posiadać o wiele więcej. Zasługujesz na majątek Ellie.
Ta głupia gęś nie zasługiwała na te pieniądze ani na Ciebie. Była po prostu beznadziejna, a do tego jeszcze zdradzała Cię na prawo i lewo. Wiem o tym, bo wynajęłam detektywa, aby ją sprawdzić i niestety wyniki tego śledztwa były po prostu straszne. Ta dziewucha ciągle Cię zdradzała i to jeszcze z kim popadnie. Początkowo chciałam Ci powiedzieć o wszystkim, ale zmieniłam zdanie. Uznałam, że skoro i tak umieram, to lepiej będzie pomóc Ci w lepszy sposób. Dlatego też przybyłam tu i zabiłam ją. W jaki sposób? Jak wiesz Twoja żona brała specjalne leki na alergię, która jej dokuczała. Ponieważ już kiedyś (zaraz po waszym ślubie) wpadłam do was na parę dni, to wiedziałam, gdzie je trzyma. Te leki to są kapsułki, łatwo więc było je otworzyć i wypełnić fosforem, a potem je zamknąć i odłożyć na miejsce. Plan wprost idealny.
Niestety, ta głupia smarkula Leslie widziała mnie, jak majstruję przy lekach jej siostry i chociaż początkowo to zlekceważyła, to teraz zdołała skojarzyć fakty. Ukryła leki i kiedy przyjechałam do was, to powiedziała, że wie, iż podczas ostatniej wizyty dodałam do kilku kapsułek jakieś świństwo, które zabiło jej siostrę. Powiedziała mi też, że otwierała te kapsułki i każdą sprawdzała i w kilku znalazła jakąś zawartość, której nie było w pozostałych kapsułkach. Domyśliła się, że to zabiło Ellie i zażądała zapłaty za milczenie. Zapłaciłam jej, ale kiedy Twoi przyjaciele detektywi zorientowali się, że ta idiotka kupiła sobie bardzo drogie perfumy, na które przecież nie było jej wcześniej stać, to zrozumiałam, że muszę działać. Było za duże ryzyko, że policja oraz Twoi przyjaciele ją przycisną i się wygada, co wie, dlatego też zabiłam ją w lesie.
W międzyczasie pozbyłam się tej głupiej Guduli, której płaciłam za zrobienie zamieszania wokół waszego domu. To ona z moją pomocą dostała się do domu i napisała ten złowrogi napis na lustrze, a potem powiesiła te rzekome zwłoki na drzewie i straszyła was parę razy. Musiałam ją zabić. Ta stara wiedźma widziała, jak Ellie umiera i wydobywa się z jej ust jakiś zielony dym, który uznała za jej duszę, która opuszczała ciało. Bardzo nie chciałam, aby ktoś pojął, co naprawdę zobaczyła i dalej ją przesłuchiwał w tej sprawie, więc ją zabiłam.
Nie jestem jednak w stanie dłużej tego znieść. Ciągle czuję na sobie wzrok Twoich przyjaciół - z pewnością mnie podejrzewają. Prócz tego też choroba prędzej czy później i tak mnie zabije i to w bardzo powolny sposób, wolę więc odejść na swoich warunkach. A poza tym w ten sposób wymierzę sobie sprawiedliwość za swoje czyny. Tak chyba będzie uczciwie.
Nie wiem, czy uda Ci się zachować spadek po Ellie, ale jeśli tak, to go zachowaj i wykorzystaj mądrze. I daję Ci jeszcze ostatnią dobrą radę przed śmiercią: bądź lepszym człowiekiem niż ja. Długi trzeba spłacać i ja to teraz robię wobec Ciebie, ale Ty długów staraj się nie zaciągać. I dbaj o ludzi, którzy są Ci bliscy. Dbaj o nich lepiej niż ja. Wszystko w porządku, synku. Wszystko dobrze. Bądź szczęśliwy i nie popełniaj moich błędów. Cieszę się, że choć trochę mogłam Ci pomóc za życia. Kocham Cię.

Twoja niegodna tego tytułu matka.


Załamany odłożyłem list na bok i powiedziałem:
- To po prostu okropne. A więc to była ona! Moja matka! Moja własna matka odpowiada za to wszystko?! Nie mogę w to uwierzyć!
- A ja nie mogę uwierzyć w to, że potrafiła tak dobrze kłamać - rzekł na to Ash.
- Co masz na myśli? - zapytałem zdziwiony - Kiedy niby moja matka skłamała?
- W tym liście - odpowiedział Ash.
- Chcesz powiedzieć, że skłamała w tym liście? Że wszystko, co tutaj napisała to kłamstwo?
- Przeciwnie. Prawie wszystko, co tutaj napisała jest prawdą, ale też skłamała w jednej sprawie świadomie, a w drugiej to właściwie chyba sama nie znała prawdy, więc ją przypisała osobie, która do tego pasowała.
- Obawiam się, że nadal nie rozumiem.
- Już ci wszystko wyjaśniam - Ash przybrał pozę rasowego detektywa z klasycznych kryminałów i chodząc po całym pokoju wzdłuż i wszerz zaczął opowiadać: - Cała ta sytuacja jest niewątpliwie niezwykła i przez długi czas ja sam nie miałem pewności, co do kilku jej aspektów i dopiero wczoraj w nocy ostatecznie wszelkie wątpliwości się rozwiały. Dzięki temu wiem, że twoja matka nikogo nie zabiła.
- Jak to? Więc to ona nie zabiła Ellie i jej siostrę? - zdziwiłem się.
- Oczywiście, że nie ona. Guduli zresztą też nie zabiła - odpowiedział mi Ash.
- To dlaczego wzięła winę na siebie? Kto zabił Ellie, Leslie i Gudulę? I co się tu dzieje wokół mnie?
- Wszystko ci opowiem, ale po kolei. Zacznijmy od upiornego napisu na lustrze oraz manekinie powieszonym na drzewie. Twoja matka uważała, że to sprawka Guduli. Myliła się. To była sprawka Leslie.
- Leslie?
- Tak. Smarkula sama się z tym zdradziła. Powiedziała przychodząc tu rano, gdy znaleziono manekina coś, co od razu wzbudziło moje podejrzenia. Zapytała: „Co? Ktoś napisał coś krwią na waszym lustrze?“. Tyle tylko, że to wydarzenie miało miejsce w nocy, kilka ładnych godzin wcześniej, czego ona nie mogła widzieć, skoro była u koleżanki, a do tego Ellie szybko zmyła napis i nie mówiła o nim siostrze, gdy ta tutaj przyszła. Wspomniała tylko o mrocznym napisie z krwi na lustrze w waszym domu. Ale nie powiedziała, które to było lustro. Skąd więc Leslie to wiedziała? Bo sama zrobiła ten napis. Wraz ze swoją kumpelą wkradła się tu przez gałąź na drzewie, która sięga okna waszej sypialni. Okno było otwarte, wystarczyło jej więc tylko wejść, zrobić swoje i wyjść tą samą drogą. A potem rano przyjść, powiesić rzekome zwłoki na drzewie i udawać, że się właśnie wróciło i przeraziło ich widokiem.
- Nieźle - powiedziałem - Tylko po co to wszystko?
- Żeby wam zrobić głupi kawał - odpowiedziała Serena - Leslie miała chyba do nich jakąś dziwną słabość.
- A więc wybijanie kamieniem szyb oraz napisy na ścianach, to też jej głupie kawały? - spytałem.
- Nie, to już dzieło mordercy - odpowiedział mi Ash - Szybko pojął, że te głupie dowcipy można wykorzystać do jego celów i kontynuował je na swój sposób. Również to głupkowate zachowanie Guduli było mu bardzo na rękę. Dzięki niemu skutecznie zdołał obarczyć winą ją oraz jej rzekomych szefów, których tak naprawdę nigdy nie było.
- Gudula więc nie była w to zamieszana? - zdziwiłem się.
- Nie. Gudula nie zrobiła nic złego w tej sprawie. Ale zapłaciła życiem za to, co widziała, a widziała jak Ellie umiera, a z jej ust wydobywają się opary fosforu - odpowiedział Ash.
- Leslie z kolei zginęła, bo szantażowała zabójcę - dodała Serena.
- Ale kto to jest? Kim jest ten zabójca? - spytałem.
- O! To ktoś wyjątkowy perfidny oraz wyrachowany - powiedział Ash, powoli przestając chodzić po pokoju - Łajdak bez serca i skrupułów, a przy okazji bardzo zdolny aktor. Potrafił wszystkich oszukać, przez chwilę nawet i mnie. To wyjątkowa kanalia, a przy okazji też osoba, dla której biedna pani Goodman zrobiłaby wszystko. Dosłownie wszystko.
- A więc moja matka wiedziała, kto jest zabójcą?
- Zgadza się i zrobiłaby wszystko, aby tę osobę ocalić. Nawet wzięła na siebie jej winy, byleby tylko policja nigdy nie brała tej osoby pod uwagę jako choćby w najmniejszym stopniu podejrzanego.
- Ale kto to taki?
- Zastanówmy się. Tylko jedną osobę chciała chronić za wszelką cenę i tylko jedną osobę skrzywdziła kiedyś tak bardzo, że obecnie była gotowa oddać życie, aby tylko ją ocalić od dożywocia w więzieniu. Tylko jedna osoba była tak bardzo przez nią kochaną i nie potrafiła w żaden sposób tego docenić.
To mówiąc Ash i Pikachu z uwagą spojrzeli w moją stronę, a Serena i Buneary zrobiły to samo.
- Że co? - zapytałem i parsknąłem śmiechem - O co wam chodzi? Że to niby ja zrobiłem? Że to mnie matka chciała chronić i dlatego się zabiła?
- Zgadza się - odpowiedział mi ponuro Ash - Tylko ciebie tak bardzo kochała, że była gotowa oddać za ciebie życie i wziąć na siebie twoje winy. Kochała cię nad życie i nie potrafiła sobie wybaczyć, że przed laty tak cię skrzywdziła. Dlatego też, gdy tylko zorientowała się, że to ty jesteś zabójcą, postanowiła cię ratować. Przeszukała dobrze pokój Leslie i znalazła te leki, do których dodałeś fosfor i je zażyła, przedtem pisząc list, w którym wzięła całą winę na siebie i próbowała cię ratować. Opisała w liście wszystko, co ty zrobiłeś, ale przypisała to sobie. Prócz tego, aby lepiej uzasadnić motywy swego rzekomego postępowania kłamała twierdząc, że ma raka i że Ellie cię zdradzała, choć w tej sprawie nie mam pewności, czy to rzeczywiście były kłamstwa. Tego już się chyba nigdy nie dowiemy. Ale za to wiem i to z całą pewnością, że nieświadomie skłamał przypisując Guduli wszystkie żałosne figle, jakie miały tu miejsce, takie jak napisy krwią czy manekin na drzewie. To już, jak wiemy sprawka twoja i Leslie. Ale twoja matka tego już nie wiedziała. W każdym razie nie wiedziała o postępkach Leslie, bo o twoich chyba jednak wiedziała.
Serena wzięła leżące na szafce nocnej leki i powiedziała:
- Policja zbada ten kapsułki, chociaż Ash podejrzewa, że twoja matka zażyła wszystkie, które zawierały fosfor. W końcu nie mogło tu zostać nic, co mogłoby cię obciążyć, a prócz tego większa dawka trucizny szybciej i skuteczniej zabija. A ona przecież chciała umrzeć. W ten oto sposób spłaciła dług sprzed wielu lat, jaki miała wobec ciebie. Pisze zresztą o tym w liście.
- Zgadza się - potwierdził Ash - Ale w treści tego listu przypisała sobie twoje zbrodnie. A to ty zabiłeś Ellie, a potem też Gudulę i Leslie. Zrobiłeś to tak, jak zostało tu opisane. Za późno się w tym zorientowaliśmy, bo przecież nie miałeś żadnego motywu, aby zabić Ellie. Zacząłem jednak rozumieć, że Gudula zginęła wkrótce po tym, jak powiedziała o „zielonej duszy“, a Leslie niedługo po rozmowie o jej podejrzanie drogich perfumach. Ja i Serena przeanalizowaliśmy wiele aspektów tej sprawy i tylko ta wydawała się nam sensowna. Dlatego w nocy postawiliśmy na czatach Greninję i Frogadier, nasze dwa wodne Pokemony, które czuwały ukryte pod łóżkiem i w szafie w pokoju twojej matki. Czuwały i przyłapały cię na tym, jak przyszedłeś zabić lub zastraszyć swoją matkę pistoletem z tłumikiem, ale ta już nie żyła. Szybko więc wyszedłeś, ale nie wiedziałeś, że w pobliżu czają się dwie pokemonie żaby, z których jedna zrobiła ci to oto zdjęcie.
To mówiąc detektyw pokazał mi swoją komórkę, która ukazywała moją postać w pokoju matki z pistoletem w dłoni.
- Po rozjaśnieniu widać wyraźnie twarz zabójcy, choć bez rozjaśnienia także można cię rozpoznać - powiedział Ash - Greninja i Frogadier mieli cię zatrzymać, gdybyś zaatakował matkę, ale ta już nie żyła. Wyszedłeś więc, a oba Pokemony zaraz sprowadziły nas do tego pokoju. A my przeczytaliśmy list do ciebie i wszystko stało się jasne.


- Dręczy mnie tylko jedno pytanie - wtrąciła Serena - Dlaczego zabiłeś Ellie? Dla pieniędzy? Miałeś ich przecież dosyć. A może Ellie naprawdę cię zdradzała?
- Nigdy mnie nie zdradziła. W tej sprawie moja matka także kłamała - odpowiedziałem.
- Więc dlaczego? Czemu ją zabiłeś? - dziwiła się Serena.
Spojrzałem na nią z wściekłością, uznając przy tym jednocześnie, że nie ma sensu dłużej już skrywać prawdy, dlatego powiedziałem:
- Chcesz wiedzieć, to ci to powiem! Zabiłem ją, bo reprezentowała wszystko, co kiedyś mnie zniszczyło! Bogactwo, luksusy oraz piękno! Tacy ludzie jak ona zawsze pomiatali takimi jak ja! Zamienili całe moje życie w piekło! To przez nich już nie potrafię być sobą! Bogacze i jaśnie państwo chodzą sobie po świecie obdarzając łaskami tylko tych, których zechcą, a cała resztę pozostawią samym sobie. Sądzą, że za pieniądze mogą wszystko! Ich dobre imię jest dla nich o wiele więcej warte niż sprawiedliwość! Aby zachować to dobre imię są gotowi wszystko poświęcić, a zwłaszcza takich szaraczków jak ja! Uważasz mnie za zabójcę?! Za łajdaka bez serca?! A jak nazwiesz tych, którzy dla zabawy katowali mnie w szkole?! Jak nazwiesz Orsona, który całe moje życie zamienił w piekło?! O nie! Ty nie masz prawa mnie potępiać, bo ja tylko się stałem kimś, w kogo bogacze mnie zamienili! Tak, zabiłem Ellie! I sprawiło mi to wielką przyjemność! Tak jak utopienie tego gnoja w mojej nowej szkole, który ciągle nazywał mnie przybłędą! I jak rozwalenie łba innemu, którego złoty zegarek bardzo mi się spodobał!
- Co?! Zabiłeś kiedyś człowieka dla złotego zegarka? To przerażające! - jęknęła Serena.
Parsknąłem śmiechem, słysząc jej wypowiedź.
- Dla ciebie tak, ale dla mnie nie. Poza tym zbrodniarz zawsze zabija z jakiegoś powodu mniej lub bardziej błahego. Dlaczego więc ja miałbym być inny? Dlaczego mój powód jest od razu gorszy od powodu kogoś, kto zabija swoją żonę za jej zdradę?
Zachichotałem wesoło i dodałem:
- Nie byłem zabójcą przez długi czas i równie długi czas tolerowałem to wszystko, co mnie spotkało. Ale kiedy trafiłem dzięki mojej matce do tej nowej szkoły i pewien jaśnie paniczyk nazwał mnie przybłędą, poczułem się tak samo wściekły jak wtedy, gdy Orson i jego kumple mnie prześladowali. Ale długo to tolerowałem, aż wreszcie raz nad jeziorem gość zaczął znowu mi dokuczać. Próbowałem go olać, ale dalej rzucał te swoje podłe uwagi, więc straciłem cierpliwość i rzuciłem się na niego. Złapałem go, wsadziłem mu siłą łeb pod wodę i utopiłem. Ale nie chciałem tego. Po prostu za późno się zreflektowałem. Na szczęście nikt mnie tam nie widział, więc bez trudu uciekłem. Policja nawet przez chwilę nie podejrzewała, że to moja sprawka. A ja przez długi czas się bałem, że wszystko się wyda, ale nic takiego się nie stało. Poczułem więc ulgę i wielką radość, a potem także i satysfakcję. Taką samą, jaką czułem wtedy, kiedy utopiłem tego gnoja. Czułem się cudownie, kiedy już złapałem ten jego podły łeb i wsadziłem mu go pod wodę. Czułem satysfakcję oraz ogromne uczucie zachwytu z samego siebie. Wreszcie to nie ja byłem ofiarą. Teraz byłem górą. Teraz to mnie się bano. To uczucie dodało mi skrzydeł i sprawiło, że odnalazłem w sobie wewnętrzną siłę. Była ona tak wielka i tak upajająca jak narkotyk i równie mocno uzależniająca. I z tego też powodu chciałem ją poczuć jeszcze raz, ale bałem się iść siedzieć. Dlatego zaatakowałem gościa, który miał bardzo ładny złoty zegarek i który trochę wcześniej mnie w jakiś sposób zirytował. Udało mi się i znowu nikt mnie nie powiązał z tą zbrodnią. Dlatego nabrałem odwagi i spróbowałem swoich sił z Ellie. Jak widzicie, udało mi się bez trudu ją załatwić.
Zachichotałem złośliwie i mówiłem dalej:
- A Leslie nie tylko mnie szantażowała, ale też wskoczyła mi do łóżka. Od dawna jej się podobałem, zwłaszcza odkąd poznaliśmy się na plaży podczas wakacji, na które wyjechałem przed wyprowadzką z domu. Oboje wtedy mieliśmy romans i Leslie była wściekła, gdy mnie zobaczyła razem z Ellie.
- To dlatego okazywała ci taką niechęć - powiedziała Serena.
- Tak i dlatego potem z radością wskoczyła na miejsce swojej siostry, ale chyba zapomniała, że niebezpiecznie jest szantażować kogoś, kto już raz zabił - odpowiedziałem z ironią - No i za tę głupotę Leslie zapłaciła życiem. Ale ta moja głupia mamuśka zaczęła coś podejrzewać i wczoraj wieczorem porozmawiała ze mną w tej sprawie. Przyznałem się do tego, co zrobiłem, a także bardzo dobrze udawałem skruchę. Dlatego mamuśka mnie uratowała. Obiecała mi, że mnie ocali i tak też zrobiła.
- Wielka tylko szkoda, że jej trud poszedł na marne - powiedział Ash i powoli podszedł do drzwi pokoju, które zaraz otworzył.
Do środka weszli inspektor policji, paru funkcjonariuszy oraz Arthur Rocker.
- Sekcja zwłok Ellie wykazała, że zabito ją za pomocą fosforu - rzekł ten ostatni - Biedaczka nie żyła już w chwili, gdy upadła głową na kamień, bo wcześniej zabił ją fosfor, który z całą pewnością znajdziemy też w ciele twojej matki.
- Ja jej nie zabiłem! - zawołałem oburzony, zrywając się z fotela - Ta głupia krowa sama się zabiła!
- To chociaż w tej jednej sprawie będziesz posiadał czyste sumienie - powiedział inspektor - Ale za trzy pozostałe zbrodnie tak czy siak wkrótce odpowiesz przed sądem.
Policjanci podeszli do mnie i zakuli mi ręce w kajdanki, recytując przy tym standardową procedurę. Gdy już to zrobili, to spojrzałem w stronę Asha i powiedziałem załamanym głosem:
- Och, ty żałosny szpiclu! Coś ty najlepszego zrobił?
Detektyw ze złością spojrzał na mnie i zawołał:
- Co ja zrobiłem?! A co ty zrobiłeś?! Zabiłeś trzy niewinne osoby, aby się odegrać na całym świecie za swoje wcześniejsze niepowodzenia!
- Ty nic nie rozumiesz - odpowiedziałem mu ponuro - Cierpiałem przez większość życia i doznane cierpienia oraz brak wsparcia nauczyły mnie, że tylko silni przetrwają na tym świecie. Nie chciałem już nigdy więcej być słaby! Chciałem być silny! A silny zawsze uderza zanim zostanie uderzony!
- Ale Ellie cię nie skrzywdziła! Ellie cię kochała! - zawołała ze łzami w oczach Serena - Naprawdę musiałeś ją zabić?
- Ellie rzeczywiście mnie kochała, ale problem polega na tym, że ja nie kochałem jej. Dlaczego więc miałbym jej nie zabić? Bo ona się we mnie zakochała jak ostatnia idiotka? Jej pech!
Chwilę później policjanci wyprowadzili mnie z pokoju i z domu, po czym wsadzili do radiowozu i zabrali z sobą na komisariat.
Tak kończy się moja opowieść. Spisałem ją w więzieniu oczekując na proces, który ma mnie osądzić za moje zbrodnie. Proces już wkrótce i czas pokaże, co będzie dalej. Ale i tak czeka mnie wielka sława i świat o mnie tak łatwo nie zapomni. Kto wie? Może kiedyś nakręcą film o moim życiu? Czas pokaże, co się stanie po procesie. Czas wszystko pokaże.
Przy okazji ci, którzy to czytacie i zapewne teraz mnie potępiacie oraz rzucacie różne podłe epitety pod moim adresem, to wiedzcie jedno: wiele mi możecie zarzucić, ale z pewnością nie to, że kłamałem. Bo przecież bardzo dobrze przeczytałem swoje zapiski i przekonałem się, jak dobry jest ze mnie pisarz. W moich zapiskach nie ma ani jednego kłamstwa. Wszystko, co tutaj przeczytaliście jest prawdą - po prostu pomijałem swoje zbrodnie i to, jak ich dokonałem. Przyznacie chyba, że to właściwe podejście dla narratora będącego równocześnie zabójcą. Dobry jestem, prawda?

***


Pamiętniki Sereny c.d:
Lektura tej opowieści przypomniała mi dokładnie całą przygodę i to, jak bardzo uderzyła ona w moją wrażliwość i system wartości. Bo przecież człowiek, którego uważaliśmy za przyjaciela zabił szczerze kochającą go żonę i to tylko dlatego, że jej osoba przypominała mu jego osobiste porażki w życiu. Dlatego, że pochodziła ze świata, który kiedyś go skrzywdził. Ale czy to były wystarczające powody, aby kogoś zabić? Ash też posiadał spore wątpliwości w tej sprawie.
Ja i mój ukochany mąż chcieliśmy od razu wyjechać po tej przygodzie, ale zostaliśmy prawie tydzień dłużej, aby móc zeznawać jako świadkowie podczas procesu Rogera. Do tego procesu jednak nigdy nie doszło, gdyż Roger Goodman go nie doczekał. Podczas pobytu w więzieniu wdał się on w bójkę z Orsonem na stołówce. Orson wydobył skądś nóż i zaatakował nim Rogera, a ten broniąc się wyrwał mu ów nóż i zabił go, ale przedtem sam został bardzo ciężko ranny i wkrótce potem zmarł w szpitalu. Przed śmiercią poprosił o to, aby przysłać nam jego zapiski. Dlaczego? Tego już niestety nie wiedzieliśmy. Może oczekiwał z naszej strony zrozumienia? Jeśli tak, to się przeliczył.
Wieść o jego śmierci bynajmniej nas nie pocieszyła. Raczej wywołała jeszcze większe przygnębienie.
- W sumie sprawiedliwości stało się zadość, tylko co nam teraz po tym? - zapytał przygnębiony Ash - Ellie życia to nie wróci, Rogerowi życia nie naprawi. Co kto zyskuje na tym, że znowu rozwiązaliśmy zagadkę? Że tego zła mniej jest na świecie przez śmierć Rogera? Co to zmienia?
Nic mu nie odpowiedziałam, ale bardzo dobrze go rozumiałam. W tej sprawie nasze zwycięstwo niczego nie było w stanie naprawić. Gudula coś mówiła o diable, który krąży jak lew i szuka, kogo by tu pożreć. Pożarł teraz Rogera i jego biedne ofiary. A wszystko dlatego, że Roger wpuścił do serca zło i stracił całkowicie wiarę w dobro i chcąc poczuć się lepiej z ofiary stał się katem, za co aż kilka niewinnych osób zapłaciło życiem. I co Roger w ten sposób zdołał udowodnić? Chyba tylko tyle, że pod wpływem wielkiego cierpienia człowiek potrafi z dobrej istoty stać się bestią bez ludzkich uczuć, jeśli tylko całkowicie odrzuci dobro i wybierze ścieżkę zła i wiecznej zguby.
Zapiski Rogera zachowałam, aby ja zawrzeć w swoich pamiętnikach i dać z ich pomocą lekcję dla całego świata. Być może jego przykład pomoże wielu ludziom zrozumieć prawdziwą istotę zła wywołanego przez cierpienie i bezduszność ludzi. Być może kiedyś świat przestanie być obojętny wobec takich osób jak Roger i pomoże im zanim staną się tacy, jak ich oprawcy. Kto wie? Któż to może wiedzieć? Przykład tak czy inaczej pozostanie.
Po przeczytaniu zapisków Rogera ja i Ash spakowaliśmy się do końca i poszliśmy na cmentarz, na którym została pochowana Ellie. Złożyliśmy tam kwiaty na jej grobie i ze smutkiem przez długie minuty wpatrywaliśmy się w ciemną płytę, która pozostała po tak wspaniałej i uroczej osobie, jaką kiedyś była, a ja wspominałam jej poczucie humoru, dobroć i wielką miłość do jej nie wartego tejże miłości męża. Po głowie zaś krążyły mi słowa piosenki z bajki Disneya „Dzwonnik z Notre Dame“:

Kiedyś, gdy zmądrzejemy, gdy świat się zmieni,
Gdy nadejdzie dzień.
Modlę się, by kiedyś już umieć tak dobrze żyć,
By dać żyć innym.

Kiedyś, gdy będzie uczciwiej i dużo mniej już
Będziemy chcieć.
Będzie tak, że Bóg pozwoli nam,
By szybciej już nastał ten szczęścia dzień.

Kiedyś, gdy dobro zwycięży, gdy miłość
Jak słońce rozświetli nas.
Dopóki ten dzień nie odmieni nas,
Nadzieją swą dosięgniemy nawet gwiazd.

Mimo, że wokół ciemność
I na nadzieję nie ma szans,
Ale łączy nas modlitwa
O ten nowy, lepszy świat.
Kiedyś!

Kiedyś gdy zmądrzejemy, a świat zmieni,
Nadejdzie lepszy ten dzień.
Modlę się, byśmy umieli już lepiej,
Mądrzej, lepiej żyć.

Kiedyś, gdy świat będzie lepszy, 
Gdy miłość nas zmieni.
Zmieni nas, wszystko w nas.
Będzie tak, że Bóg pozwoli nam
By szybciej już
Nastał ten szczęścia czas.
Będzie taki dzień.
Niedługo już.
Kiedyś.

Tak! Kiedyś to nastąpi, ale jeszcze nie teraz. Jeszcze nie nadszedł czas nadejścia tych radosnych chwil. Teraz bowiem panuje czas rozczarowań i goryczy takich jak moja. Myślałam, że wyjeżdżając na angielską prowincję zdołam oderwać siebie i Asha od przykrych czasami obowiązków detektywa i stróża sprawiedliwości. W końcu takie miejsca są przepiękne. Bo spójrzcie tylko: drzewa szumiące od wiatru, śpiewające ptaki, uśmiechnięci ludzie... Niestety, w takich oto miejscach najczęściej czai się zło. Bo przecież drzewa szumią do czasu, aż je zetnie drwal. Ptaki śpiewają, dopóki nie zastrzeli ich myśliwy. Wszyscy ludzie wokół nas miło się uśmiechają, ale tak naprawdę nigdy nie wiadomo, co kryją w swoich sercach.


KONIEC

34 komentarze:

  1. Jak to sie mówi nie ma zbrodni doskonałej jestem w szoku zajebisty
    zwrot akcji nigdy nie przypuszczałem ze to roger zabił fajnie yo wymyśliłes brawo ty

    OdpowiedzUsuń
  2. Zastanawiające, że gdy bohater jest narratorem, nie bierze się go pod uwagę jako sprawcę. Przyznaję, że idealnie mnie oszukałeś, jak rówbież sporą część widzów. W przypadku narracji pierwszoosobowej opis wydarzeń jest bardziej subiektywny, jak również opisywane emocje bohatera są nierzadko bardziej rozwinięte niż u innych postaci. A jednak się udało, mimo że miałem już podobnym zabiegiem artystycznym do czynienia(antologia fanowskich opowiadań ze świata Wiedźmina - Szpony i Kły, opowiadanie pt. "Nie będzie śladu"). Ocena zatem nie może być inna niż 10/10.

    PS Cieszę się, że wróciłeś do pisania po przerwie, mam nadzieję, że z nowym przypływem weny twórczej i energii do dalszej pracy :)

    PS2 Przy okazji proszę o zapowiedź kolejnej przygody

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomyłka -zamiast sporą część widzów to czytelników. Wiem, że nie ma jeszcze wielu ocen, ale spodziewam się takich reakcji

      Usuń
    2. Otóż to - narratora zwykle się nie bierze pod uwagę jako przestępcę i jeśli jednak okazuje się nim być, to czytelnik jest bardzo zaskoczony. Taki zabieg widziałem w dwóch kryminałach Agathy Christie "NOC I CIEMNOŚĆ" oraz "ZABÓJSTWO ROGERA ACROYDA", na których się wzorowałem, a zwłaszcza na tym pierwszym.

      Przy okazji zwróć uwagę na to, że w swoich zapiskach Roger ani przez chwilę nie skłamał. Nigdy nie pisał o swoich uczuciach do Ellie czy o tym, że przeraziła go wieść o jej śmierci. Po prostu pomijaj to milczeniem. Pisał tylko o tych uczuciach, które są prawdziwe. Nigdy też nie kłamał, iż w chwili dokonania zabójstwa był gdzie indziej. Po prostu zwyczajnie w swoich zapisach pomijaj swoje zabójstwa. Tak robili też zabójcy w tych dwóch kryminałach Agathy Christie.

      Zaraz dam zapowiedź kolejnej przygody.

      Usuń
  3. Przygoda CXXII - Pieśń o zing:

    Ash i Serena przybywają do Szkocji, aby rozstrzygnąć sprawy spadkowe po śmierci Arlekina i jego dziadka. W zamku (będącym częścią spadku) obecny właściciel Frank Randall i jego córeczka Brianna rozkręcają hotel, który przynosi bardzo duże dochody. Gośćmi honorowymi hotelu są Ash i Serena. Oprócz nich wśród gości znajduje się profesor Abraham Stoner i jego córka Mavis, a także sympatyczny lekkoduch Jonathan, któremu panna Stoner bardzo się podoba i to z wzajemnością. Jonathan nie wie jednak, że Mavis skrywa przed nim pewien mroczny sekret, który wiąże się z jej przeszłością. W dodatku też na profesora i jego córkę zdaje się polować jakiś tajemniczy mężczyzna i jego ponura asystentka. Kim oni są i czego chcą od Stonerów? Jakie tajemnice się za tym kryją? Bez względu na to, czy odpowiedzi ich zadowolą, czy też nie, Ash i Serena angażują się w tę sprawę i zrobią wszystko, aby pomóc nowym przyjaciołom i sprawić, aby wielka miłość zwana "zing" i tym razem była górą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypomina ten zing hotel transylwania

      Usuń
    2. Trafiłeś w dziesiątkę, bo fabuła będzie nawiązywać właśnie do tego filmu :)

      Usuń
    3. Stara bajka uwielbiana przezemnie

      Usuń
    4. Przeze mnie także i dlatego do niej chcę nawiązać :)

      Usuń
  4. Pytanie z innej beczki cxy widziałeś może zwiastun mrocznej wersji pokemonow który krąży w necie na netfliksie???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, zapoznałem się z nim i rzeczywiście to jest coś bardzo mrocznego :)

      Usuń
  5. Kurde mnie też oszukałeś, nawet przez myśl mi nie przeszło, że to sam Roger jest zabójcą...

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajny odcinek. Ash i Serena wybrali się w podróż poślubną na Wyspy Brytyjskie, gdzie czytali opowiadanie Rogera Goodmana pt. "Domek na wsi", w którym autor opisywał piekło jakie przeżył w sierocińcu i szkole gdzie był dręczony przez gang nastolatków, którego "bossem" był Orson Biddel. On też zmuszał Rogera do handlu narkotykami gdy byli już dorośli, a Roger ostatecznie wydał go policji a następnie ożenił się z Ellie, z którą osiedlił się w domu zwanym Drozdowym Gniazdem. Nie sądziłem, że Roger będzie zdolny do zabójstwa swojej żony Ellie, szwagierki Leslie oraz Cyganki Guduli i że opisze to w opowiadaniu czytanym przez Asha i Serenę, którzy dowiedli, że to Goodman zabił te trzy osoby (swoją drogą to opowiadanie Rogera Goodmana skojarzyło mi się z książką pt. "Amok", w której autor opisał popełnioną przez siebie zbrodnię). Moja ocena 9/10.

    Satoshi89

    W jednym z odcinków sezonu będzie opowiadanie Johna i Maggie o Draculi i mam pytanie, czy nie znalazłyby się w nim pewne wątki historyczne, a mianowicie czy w tym opowiadaniu Dracula wspomniałby, że jest dalekim potokiem Włada Draculi zwanego Palownikiem, który z jednej strony bronił swoich ziem przed Turkami lecz z drugiej był tyranem, który skazywał na okrutną śmierć wielu niewinnych ludzi i czy Dracula wspomniałby również, że inny jego przodek był urzędnikiem na dworze polskiego króla Stefana Batorego który, co ciekawe pochodził z Transylwanii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako pomysłodawca opowiadania z Draculą nie chcę za dużo zdradzać, ale mogę powiedzieć tyle, że owe informacje powinny się pojawić. Jako, że pojawiają się w powieści Stokera, więc nie będzie zaskoczeniem ich pojawieniem się tutaj.

      Usuń
    2. Jak najbardziej potwierdzam te słowa. Z wielką chęcią poruszę ten temat w owym opowiadaniu. Zresztą Vlad (Wład) III zwany Tepes (Palownik) oraz Dracula był pierwowzorem słynnego wampira, więc takie nawiązanie bardzo tutaj pasuje :)

      Usuń
    3. Świetnie, że owe wątki zostaną poruszone w tym odcinku. Po za tym znalazłem na Deviantart obrazki z Maxem i Bonnie już w nieco starszym wieku, do których podaję linki:
      www.deviantart.com/manaphylovers18/art/Bonnie-and-Max-as-Pokemon-Trainers-759004386
      www.deviantart.com/mcsaurus/art/Max-and-Bonnie-as-10-year-old-Pokmon-Trainers-637171681

      Mam również pytanie do odcinka, w którym Ash i jego ekipa dowiedzą się o zwłokach odkrytych na placu budowy (propozycję na ten odcinek dałem w komentrzu do Przygoda 76 cz. V), a mianowicie czy w tym odcinku Ash i Serena a także oficer Jenny zostaliby zaproszeni do programu zajmującego się niewyjaśnionymi zagadkami kryminalnymi?

      Oprócz tego chciałem też zaprezentować zmodyfikowany przeze mnie tekst piosenki "Uzurpatorka" (do odcinka z bliźniaczkami), który w pierwszej zwrotce byłby śpiewany w czasie przyszłym a w drugiej w czasie przeszłym:

      Pewnego dnia przybędę w przebraniu,
      Innego koloru, lecz ta sama twarz.
      Zabiorę ci moc nim obejrzysz się,
      Aby wręczyć ci serce.
      Podejdę powoli kochając mocniej,
      Zaopiekuję się tobą w szczęściu i smutku.
      Przybliżę ci niebo, będę twoim wsparciem,
      Oddam się tobie

      Ref. Uzurpatorka! Pragnąca twojej miłości!
      Uzurpatorka! W której sercu wielki ból!
      Odkryj, że jestem, wspomnij mnie -
      - Uzurpatorkę!

      Pewnego dnia przybyłam w przebraniu,
      Innego koloru, lecz ta sama twarz.
      Zabrałam ci moc zanim spostrzegłeś że,
      Oddałam ci swoje serce.
      Podeszłam powoli kochając mocniej,
      Opiekowałam się tobą w szczęściu i smutku.
      Dałam ci niebo, byłam twoim wsparciem,
      Oddałam się tobie

      Ref. Uzurpatorka! Pragnąca twojej miłości!
      Uzurpatorka! W której sercu wielki ból! (2x)
      Odkryj, że jestem, wspomnij mnie -
      - Uzurpatorkę!

      Myślę, że ten tekst wyszedł lepiej niż poprzedni.

      Usuń
    4. Te wątki zdecydowanie się pojawią, bo bardzo mi się podobają. A za zdjęcia dziękuję, przydadzą się :)

      Ciekawy pomysł z tym programem, do którego Ash i Serena oraz Jenny zostaną zaproszeni. To bardzo ciekawy pomysł i bardzo warto go zrealizować. Z chęcią to zrobię :)

      Fajny tekst do tej piosenki. Sądzę, że z niego skorzystam. Dzięki jeszcze raz :) Masz bardzo dobre pomysły :)

      Usuń
    5. Świetnie, że moje propozycje zostały wzięte pod uwagę a pomysł na program zajmujący się niewyjaśnionymi zagadkami kryminalnymi to inspiracją był "Magazyn Kryminalny 997", a ów program w opowiadaniu mógłby nosić tytuł "911 - na tropie zbrodni" (911 to numer alarmowy w USA, który często widać na radiowozach tamtejszych służb policyjnych)

      Usuń
  7. Jak tam życie? Opowiadanie było ciekawe. W sumie to nikt narratora by nie podejrzewał. Czekam na następne. A kiedy nie no może się pojawić?
    A czemu na YT się nie odzywasz? Coś się stało czy powiadomienia nie wyskakują?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak życie? W kratkę - jasne kolory i ciemne. W związku się jak na razie wszystko układa i jest dobrze, w pracy też jakoś leci, choć ostatnio było w niej spore zamieszanie, a do tego jeszcze pogoda trochę dokucza i do tego jelitówka doszła i dręczyła kilka dni. A kiedy pojawiać się zacznie opowiadanie? Chyba w ciągu tygodnia.
      A jeśli chodzi o YouTube, to odwiedziła mnie ukochana i za bardzo czasu do odpowiedzi nie było. Ale już Ci odpisałem :)

      Usuń
  8. Wow... Kronikarzu, to jest jedno z najlepszych opowiadań z tej serii i zasługuje jak narazie najlepszy zwrot akcji 2019 (najlepszy w dziejach jak dla mnie był ze „zmartwychwstaniem” Asha).
    Naprawdę warto było czekać na ostatnią część i po prostu nie wiem co mogę powiedzieć w tym temacie. :0

    OdpowiedzUsuń
  9. Całkiem ciekawe opowiadanie, może tematyka wciągnęła mnie nieco mniej niż innych, ale nie zmienia to faktu, iż historia bardzo udana. Najpierw jednak mamy uroczą scenkę miłosną Asha i Sereny oraz nieco wścibską troskę Grace. Ogólnie początek bardzo mi się podobał. Co do historii Rogera i zagadki prowadzonej później, to cóż... Smutna historia, która niestety ma swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Tacy bydlacy jak Orson terroryzują innych doprowadzając ich do nieszczęścia. Niemniej Roger wydał go policji, później też ożenił się z Ellie. Zło jednak wciąż nie chce opuścić bohaterów tej historii. Kiedy drogi Rogera i Ellie oraz Asha i Sereny krzyżują się ze sobą, dochodzi do tajemniczych i dramatycznych zdarzeń. Ktoś ewidentnie próbuje nastraszyć mieszkańców Drozdowego Gniazda, podejrzenia padają na Cygankę Gudulę. Roger zaczyna podejrzewać ją o konszachty z Orsonem, zwłaszcza po śmierci swojej żony. Sprawa staje się coraz bardziej dramatyczna, kiedy giną kolejne osoby: szwagierka Leslie, Cyganka Gudula i wreszcie matka Rogera. I tu spotkało mnie spore zaskoczenie: mordercą okazuje się sam Roger. Choć w liście napisanym przed swoją śmiercią, matka Rogera przyznaje się do popełnionych zbrodni, chcąc wynagrodzić synowi dawne przykrości i zapisując mu cały majątek, Ash jednak odkrywa prawdę. Wspomniane ofiary zginęły z ręki Rogera, z wyjątkiem jego matki. Ją oczywiście też chciał zabić, lecz ta wcześniej popełniła samobójstwo. Chłopak trafia do więzienia, gdzie spisuje swoją historię. Niemniej mimo kary za zbrodnię, której finałem była śmierć od ran w więzieniu, Roger doczekał się i sprawiedliwości. W obronie własnej zabił sprawcę swojego nieszczęścia i deprawacji, czyli Orsona. Ash i Serena, choć dużo czasu spędzili na drugim planie, to jednak odegrali tu ważną rolę. Choć nie zdołali zapobiec dramatycznym wydarzeniom, to jednak rozwiązali kolejną trudną sprawę. Ogólnie więc naprawdę dobra robota a ocena, mimo iż tematyka mniej w moim stylu, lecz posiadająca zaskakujący finał, to 9/10.

    OdpowiedzUsuń
  10. Do tego opowiadania które masz zrobić mam uwage:W tym czasie akurat jestem w Szkocji.Moze uda mi sie spotkać mloda pare detektywów :)
    PS:Sorry za bledy ale moja klawiatura jest angielska i nie wiem jak ja zmienić

    OdpowiedzUsuń
  11. Do tego opowiadania które masz zrobić mam uwage:W tym czasie akurat jestem w Szkocji.Moze uda mi sie spotkać mloda pare detektywów :)
    PS:Sorry za bledy ale moja klawiatura jest angielska i nie wiem jak ja zmienić

    OdpowiedzUsuń
  12. Ogólnie wieksza sympatie czuje do pierwszych przyjaciól Asha : Misty i Brocka ale blog jest gdzieś 9,5/10

    OdpowiedzUsuń
  13. Pytanie kto byl w kinach na remaku krola lwa

    OdpowiedzUsuń
  14. Jednak policja postanowiła zbadać śmierć Ellie i w tym celu zabrała na oględziny Blankę, żeby przekonać się, czy rzeczywiście nie jest narowista. Ale Arthur z pomocą psiego Pokemona o bardzo ciekawym imieniu zdołał odkryć miejsce, w którym Ellie spadła z klaczy uderzając głową o kamień na wskutek czego zmarła oraz gniazdo żmii, która z pewnością wystraszyła klacz, bo przecież konie często stają dęba na widok węży. Odkryto również zgubiony pierścień Guduli, która została zabrana na przesłuchanie. Ona to mi przypomina taką starszą Cygankę, która często stała na głównej ulicy Pułtuska, gdzie roznoszę ulotki i zaczepiała ludzi pytając czy chce im powróżyć, a ode mnie chciała wyciągnąć 2 złote. :) Ale ostatnio w ogóle jej nie widuję. Może dlatego, że jest mokro i zimno, chociaż jak na zimową porę to wcale zimno nie jest, bo mrozu w ogóle nie ma. Po tym zdarzeniu Roger nabrał jeszcze większych podejrzeń co do tego, że Gudula była inicjatorką tych wszystkich pogróżek i że przyczyniła się do śmierci Ellie. Podejrzewał ją także o współpracę z Orsonem, który mógł ją wynająć, by zemścić się na Rogerze za doprowadzenie do jego uwięzienia. Roger zdołał się już przekonać o tym, że Ash i Serena są naprawdę dobrymi detektywami pomimo tak młodego wieku. Gudula z pewnością udawała osobę niespełna rozumu, żeby uniknąć odpowiedzialności za swoje czyny. Po śmierci Ellie Roger jeszcze lepiej zaczął dogadywać się z Leslie, która też jakoś sobie poradziła po śmierci siostry, ale wyraźnie potrzebowała wsparcia i opieki, dlatego przestała go krytykować i obrażać. W końcu tylko on jej pozostał i najwyraźniej to zrozumiała. W kilka dni później znaleziono ciało Guduli, której ktoś rozbił głowę kamieniem. I jestem pewien, że to właśnie ten tajemniczy osobnik odpowiada za te wszystkie pogróżki i śmierć Ellie, choć Gudula też mogła być w jakiś sposób w to zamieszana. A do Rogera i Leslie przyjechała jego matka, kiedy tylko dowiedziała się o śmierci jego żony. Próbowała ich pocieszyć i widać, że bardzo żałowała tego, że pozwoliła sobie o nim zapomnieć, przez co tyle wycierpiał, bo przecież po ślubie mogła podjąć się jego adopcji i dać mu naprawdę wspaniałe życie. Wtedy nie przeżyłby tego całego koszmaru, bo z pewnością trafiłby do lepszej szkoły i nigdy nie poznałby Orsona, przez którego stracił ukochaną żonę, bo z pewnością to on jest odpowiedzialny za jej śmierć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Policja ma obowiązek zbadać okoliczności śmierci Ellie, nawet jeżeli jest wśród nich paru idiotów, którzy z góry zakładają, że to był wypadek i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Jak widzisz, Arthur w tej sprawie bardzo pomógł i na pewno zwróciłeś uwagę na to, jakie jego Pokemon pies posiada imię :) Cyganki potrafią narzucać się ludziom w takich większych miastach z propozycją wróżb i zazwyczaj robią to w takich miejscach jak dworce, bo tam jest cała masa ludzi :) Roger za głównego podejrzanego w tej sprawie uważa Orsona, który naprawdę miałby najwięcej ku temu powodów, wszak to mściwy bydlak i raczej nie odpuści, dopóki nie wyrówna rachunków. Roger rzeczywiście przekonał się do Asha i Sereny i zrozumiał, że rzeczywiście są detektywami z prawdziwego zdarzenia i to pomimo swojego młodego wieku. Gudula została zabita, bo za dużo wiedziała i zdecydowanie to sprawiło, że śmierć Ellie nabiera innego znaczenia. Tak, to prawda, że matka Rogera ponosi moralną odpowiedzialność za to, co się stało. W końcu gdyby zajmowała się swoim synem i zainteresowała się jego losem o wiele wcześniej, to nie byłoby tej całej tragedii. Ale cóż... Przeszłości już nie można zmienić. Teraz próbuje to naprawić. A Roger próbuje odkryć prawdę o śmierci swojej żony. Ash i Serena także chcą to zrobić i możesz być pewny, że nie odpuszczą.

      Usuń
  15. Po śmierci Guduli policja na poważnie zainteresowała się Orsonem i jego kontaktami. Roger natomiast postanowił się z nim rozmówić. Jednak Orson tylko wyprowadził go z równowagi swoim podłym cynizmem. Ta rozmowa przekonała go, że to Orson stoi za zabójstwem Ellie, jednak Ash miał inne zdanie na ten temat, ponieważ Orson był szczerze zaskoczony wiadomością o jej śmierci. Roger lubi używać siły do dowodzenia swoich racji. Z kolei Ash woli polegać na rozumie i chłodnej kalkulacji, dlatego jest świetnym detektywem. Serena ma alergię na piżmo? Leslie zaczęła zachowywać się dość podejrzanie, co nie umknęło uwadze Sereny, która uznała ją za kłamczuchę. I najwyraźniej unikała rozmów z Rogerem. W dodatku po wyjściu z domu została uduszona przez nieznanego sprawcę. Po tym wszystkim Roger uznał, że musiała być zamieszana w śmierć Ellie, skoro tak dziwnie się zachowywała. Ale w jaki sposób? Ciekawe skąd ona miała te pieniądze, które wzbudziły podejrzenia w Rogerze, Ashu i Serenie. Miejmy nadzieję, że sekcja zwłok Ellie rzuci nowe światło na całą sprawę, bo póki co wszystko stanęło w martwym punkcie, choć Roger wciąż podejrzewa Orsona o zlecenie tych zabójstw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to, zabicie Guduli sprawiło, że policja zaczęła na poważnie podchodzić do całej tej sprawy, w końcu dwa trupy w tak krótkim czasie, to nieco za dużo jak na zwykły zbieg okoliczności. Orson niestety dobrze wiedział, w jaki sposób rozdrażnić Rogera i to zrobił, oczywiście nie mówiąc niczego o swojej winie, co by można uznać za przyznanie się do zabójstwa. Roger oczywiście uznał jego zachowanie za wystarczający dowód, ale Ash jako doświadczony detektyw jest innego zdania. Wiesz, Roger doświadczył już tak wiele w życiu, że łatwo mu ulec agresji wobec kogoś, kto go doprowadzi do szału lub uważa za zagrożenie dla siebie. Nie panuje za bardzo nad emocjami po tym, co przeszedł. Ash jako dzieciak też bywał nerwowy, gdy ktoś go drażnił (głównie Gary Oak), ale obecnie dojrzał i już dawno ma takie wybuchy złości za sobą. A prócz tego praca detektywa z Sereną u boku zrobiła swoje i nauczył się, że jeśli chce rozwikłać jakąś sprawę, to musi polegać na rozumie i chłodnej kalkulacji. Tylko w ten sposób zdoła rozważyć rozsądnie wszystkie fakty i wyciągnąć z nich właściwe wnioski, a także właściwie poprowadzić śledztwo. Dlatego jest świetnym detektywem. Tak, Serena ma alergię na piżmo, dlatego raczej nie używa perfum, gdyż duża ich część je zawiera. Leslie zdecydowanie coś ukrywała i jej zachowanie także robiło swoje. Serena przy Ashu nieco się wyrobiła, bo też zaczęła dostrzegać ciekawe fakty i wyciągać z nich wnioski, a prócz tego umie słuchać tego, co do niej mówią - Ellie wszak mówiła jej o swoich relacjach z Leslie, dlatego Serena wiedziała, że Leslie nie ma wielkiego kieszonkowego od siostry i tak zwykle wszystko niemalże od razu wydaje. Skąd zatem ma nagle kasę na drogie perfumy? Ale już tego nikomu nie powie, skoro ktoś ją udusił. Oczywiście sekcja zwłok Ellie rzuci nowe światło na sprawę, choć Ash i Serena już i tak wiedzą, kto jest winny, a w każdym razie mają ku temu poważne podejrzenia, teraz zatem zostaje tylko je sprawdzić w sposób godny prawdziwych detektywów :)

      Usuń
  16. Że co?! To matka Rogera okazała się zbrodniarką? I na dodatek Ellie go zdradzała? No tego to się nie spodziewałem. Co prawda przeszło mi na chwilę przez myśl, że to może być ona, ale uznałem, że to niedorzeczne, bo niby z jakiego powodu ona miałaby ich pozabijać? To wydawało się kompletnie pozbawione sensu. A tymczasem ona postanowiła w ten sposób zabezpieczyć przyszłość swego syna po tym, jak dowiedziała się, że Ellie go zdradza. A Gudula jednak odpowiadała za straszenie Rogera i Ellie, robiąc to na polecenie jego matki. I Ellie nie zginęła na wskutek upadku, tylko przez zatrucie fosforem. A na koniec matka Rogera popełniła samobójstwo z obawy przed trafieniem do więzienia oraz długą i powolną śmiercią. A w pierwszej chwili pomyślałem, że ona też padła ofiarą tajemniczego zabójcy, gdy tymczasem okazało się, że to właśnie ona nim była. W swoim liście poleciła Rogerowi dbać o bliskich. Problem w tym, że on ich nie posiada i to właśnie ona odebrała mu jedyną bliską osobę. Tak początkowo to wyglądało i takie można było wyciągnąć początkowo wnioski. Ash jednak wydedukował co innego... Mianowicie, że za początkowymi groźbami nie stała Gudula, tylko Leslie, która sama niechcący się zdradziła, choć nikt poza nim nie zwrócił na to uwagi. A morderca przejął po niej inicjatywę i kontynuował grożenie Rogerowi i Ellie, jednak Ash nie uważa, żeby to była matka Rogera. Zamiast niej skupił swoje podejrzenia na nim, więc jednak dobrze się domyślałem, że to on jest mordercą, dlatego od razu pozbierał się po śmierci Ellie! Właśnie to mnie zastanawiało, że jego rozpacz trwała tak krótko. I on chciał również zamordować swoją matkę? Ash jednak okazał się od niego sprytniejszy. Ale okazało się, że Roger wcale nie działał nieświadomie. Zamordował wszystkich z premedytacją, a jego chwilowa rozpacz po śmierci Ellie była udawana. Tak naprawdę wcale jej nie kochał, lecz nienawidził za to kim była. Nienawidził jej za jej bogactwo i urodę. Tyle, że ona nie była niczemu winna i nie wydaje mi się, by go zdradzała. I jeszcze się okazało, że on już wcześniej popełnił dwa morderstwa. A wydawał się takim porządnym człowiekiem, a tymczasem okazał się szaleńcem i zbrodniarzem, choć trzeba przyznać, że był naprawdę cwany i podstępny. Nie docenił jednak sprytu Asha. Najgorsze jest to, że popełnione zbrodnie wprawiały go w zachwyt. On chciał, żeby się go obawiano, bo czuł się z tego powodu dumny, kiedy budził powszechny strach. Faktycznie tacy psychole to nie zasługują na nic innego, jak tylko na śmierć. Takich podłych i nikczemnych zbrodni nie da się niczym wytłumaczyć. On zwyczajnie odgrywał się na niewinnych osobach za swoją przeszłość, żeby poczuć się silnym i wzbudzić w innych strach. Tylko o to mu chodziło. Chociaż prawdą jest to, że to przeżyte złe doświadczenia zrobiły z niego tak podłego i niegodziwego zbrodniarza, bo przecież podczas pobytu w sierocińcu potrafił stanąć w obronie słabszych i nawet się dla nich narazić. To podli ludzie go zniszczyli i zmienili w pozbawionego uczuć bydlaka. Gdyby matka wcześniej się nim zainteresowała, to z pewnością pozostałby dobrym i szlachetnym człowiekiem. A tak to wpływ złego i spaczonego środowiska, w jakim się wychował, zmienił go w nikczemne bydlę. Odkrycie, kto stał za tymi zbrodniami musiało być dla Asha i Sereny prawdziwym szokiem. Niezła historia, naprawdę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieźle, co? Początkowo mogłoby się wydawać, że to matka Rogera zabiła Ellie i pozostałe osoby. A jednak to zrobił Roger. Sądzę, że dlatego trudno było to odgadnąć, bo rzadko kiedy narratorem jest sam zabójca. Kiedyś nawet w kryminałach to było zabronione. Był taki kodeks pisania kryminałów np. że detektyw nie może być zabójcą, nie może być też narratorem i nie może mieć związków miłosnych - musi cały czas skupiać się na sprawie. Ale pisarze zaczęli łamać te zasady i dobrze. Pierwsza zrobiła to Agathe Christie, tworząc jeden ze swoich kryminałów o Herkulesie Poirot - "ZABÓJSTWO ROGERA ACKROYDA" i tam zabójcą jest narrator, do tego przyjaciel Poirota i na końcu detektyw pozwala mu w imię przyjaźni popełnić samobójstwo i narrator wyznaje, jak zabił i dlaczego i mówi, że zaraz ze sobą skończy i pomstuje na Poirota. Inspirowałem się tym kryminałem i innym jeszcze kryminałem Agathy Christie - "NOC I CIEMNOŚĆ". Tam też był facet, który uwiódł młodą dziewczynę z bogatej rodziny, poślubił ją i zabił i do tego opłacił starą kobietę, aby straszyła jego żonę opowiadając o rzekomej klątwie ciążącej nad ich domem. I potem jeszcze zabił tę kobietę i zabił kuzynkę swojej żony, swoją wspólniczkę, bo zabijanie sprawiało mu przyjemność. I też zabił kiedyś dwie osoby właściwie dla zabawy, bo był świrem, ale to wszystko wychodzi na jaw na końcu, gdy wyznaje, że on (narrator tej historii) jest zabójcą i pisze swojej zeznania siedząc w więzieniu. Nieźle, co? Chciałem stworzyć coś podobnego i mi wyszło. Przy okazji chciałem pokazać psychola, który nie był zły, ale przez podłe środowisko został potworem w ludzkiej skórze. Nawiązałem też do swojego ojca, który przecież miał kiepskie dzieciństwo i potem jako dorosły wyżywał się na całym świecie, a najbardziej na mojej mamie i na mnie - na ludziach, którzy go przecież kochali i niczym mu nie zawinili. Roger to psychol, ale nie był taki początkowo, dopiero potem taki się stał. Gdy odkrył, że inni mogą bać się jego, poczuł wtedy, że mu sprawia to przyjemność i chciał tego znowu i znowu. Poza tym wpuścił nienawiść do serca i znienawidził wszystkich bogaczy uważając, że oni właśnie niszczą ten świat. I oni go zniszczyli, więc on teraz skrzywdzi ich. Oczywiście to było chore i dlatego spotkała go za to kara, ale i tak to ostrzeżenie dla ludzi, aby nie wpuszczali nienawiści do serca, bo łatwo się można zatracić. Narzekałeś nieco na Picauda w moim opowiadaniu, że był za okrutny w swojej zemście. Ale Picaud zabił tych, co skrzywdzili go. A Roger zabił niewinne osoby w swojej zemście na świecie. To jest dopiero psychol. To jest dopiero chora zemsta. I taką potępiam. Ale domyślałeś się, że to może być on - film "SEKRETNE OKNO" Ci to podpowiadał, ale cóż... W przeciwieństwie do Morta, który robił swoje zbrodnie nieświadomie, bo cierpiał na coś w rodzaju rozdwojenia jaźni, to Roger był świadomy tego, co robi i dawało mu to satysfakcję, był zatem o wiele groźniejszy. Ale zauważ jedno - w swojej narracji Roger nigdy nie skłamał, po prostu pomijał w niej to, że zabił itd.

      Usuń
    2. Ciąg dalszy:
      I przy okazji też, aby nie skłamać, nie opisywał swoich uczuć po śmierci Ellie. Nie chciał kłamać, dlatego nie pisał, co czuł. To było jednak wskazówką dla Ciebie, co mnie cieszy - przecież gdyby szczerze ją kochał, opisywałby w narracji swoje uczucia co jakiś czas. A tego nie robił. I rzeczywiście szybko podniósł się po śmierci Ellie. Za szybko. Można by zrozumieć, gdyby robił wszystko, aby złapać zabójcę ukochanej, ale i tak by wciąż co jakiś czas płakał, cierpiał lub coś takiego. A tego nie zrobił, nie opisał tego, był oszczędny w opisie uczuć. ZBYT OSZCZĘDNY. I to go zdradziło w Twoich oczach :) Ale i tak nie podejrzewałeś jego motywacji i to plus dla mnie - nikt z czytelników tego nie pojął przed odkryciem prawdy :) A przy okazji jeszcze coś. Zauważ, że Ash nie miał satysfakcji z tego, że złapał Rogera i że Roger zginął w więzieniu, przy okazji też zabijając swojego prześladowcę i sprawcę swoich nieszczęść, czyli Orsona. Tym razem wygrana ze złem nie dała mu satysfakcji, ponieważ zło było zbyt wielkie, a jego owoce zbyt gorzkie. W końcu Ellie to życia już nie wróci, pozostałym zabitym też nie. Tym razem ta rzekomo "cukierkowa" seria miała opowieść ze słodko-gorzkim zakończeniem :)

      Usuń
  17. Ja pierdole (przepraszam za wyrażenie)... To było niesamowite. Wręcz w ostatnich akapitach wytrzeszczałem gały nie wierząc w to co czytam. Nieprawdopodobny zwrot akcji, ale jak już po lekturze się tak zastanawiam, to przecież był na każdym kroku podsuwany. Już sama reakcja na te zapiski powinna nam wskazać co się tu dzieje, ale narracja jest tak genialnie poprowadzona, że dopiero na ostatniej prostej człowiek ogarnia czego jest świadkiem. Nie, naprawdę ta lektura ze mną zostanie na długo i to bardzo, choć szkoda mi strasznie Ellie, to nie mogę się nadziwić, jak Roger mnie samego omotał wokół palca. Czuję, że jakby zaprosił mnie do salonu, to poszedłbym spać z nożem w plecach.
    Autorowi należy nie aplauz od całej widowni, bo tu mamy istny majstersztyk. Tyle drobnych smaczków, które powinny na każdym kroczku coś mówić, ale intryga pcha tak mocno do przodu, że nie zdążysz się nad tym zastanowić. Jestem zachwycony.
    Moja ocena: 121/10. Istne cudo i nie wiem czy w moim osobistym rankingu nie wyprzedziło słynnych "Cie(r)ni sławy".
    A gdyby tak jeszcze okazało się że Roger tylko sfingował swoją śmierć, to mielibyśmy niezłego pojeba, jako antagonistę na kilka odcinków.
    Wciąż mam w głowie wielkie "wow", gdy myślę o tym opowiadaniu.

    OdpowiedzUsuń

Przygoda 129 cz. II

Przygoda CXXIX Tytanio, wio! cz. II Lot trwał długo. Ash nie liczył, jak długo, ponieważ odkąd tylko opuścił tak bardzo mu bliskie Gotham Ci...